Wpis który komentujesz: | *** Po wyjściu konduktora zapanowała nerwowa cisza. Głucha taka... Z tych lepkich, wstrzymujących bieg czasu ...łatwo rozlewających się w ludzkim tłumie. Taka co to niby jest idealna, ale wszystkim i tak wiadomo, że gdzieś na progu słyszalności, na jej dnie, czai się tajemniczy szum. I wcale nie jest to szum skwierczącej nad głową jarzeniówki popularny w kolejowych wagonach. To szum metafizyczny, zdradliwy jak bagienne opary, trudny do uchwycenia i zrozumienia. Niepostrzeżenie snuje się on, zbliża, przenika do uszu, bębenków, nerwów słuchowych, myśli... Zakłóca tok rozumowania, paraliżuje synapsy, uzależnia ofiarom członki i w końcu ścina krew. Jeden... dwa.... trzy... cztery... Oczekiwanie. Celników nie ma. Oczekiwanie... Szum gęstnieje Niech już przyjdą! Najgorsze, że wciąż ich nie ma. To uzależnia. Nieuchronne nie chce nastąpić? Ktoś mógłby przyjść, trzasnąć drzwiami, kichnąć chociaż... Pięć... sześć... siedem.... minuta kolejna. Kasia wciąż udaje że śpi. Dobrze udaje... Szumi mi w głowie, obrazy się odrealniają. Lesio chyba się martwi troszkę o mnie? Mruży oczy. Jak zareaguję w chwili próby? Czy nie palnę czegoś głupiego? Czy z czymś nie wyskoczę...? Dwie kobiety siedzące pod oknem szepczą. Między sobą szepczą. Mężczyzna pucułowaty wtrąca się czasem. Ar... At... obme... Onomatopeiczne skrawki niezrozumiałe wcale, wychwytuję z ich rozmowy mimowolnie. Natrętne są skrawki, ścinki te... Wygląda na naradę nad jakąś bardzo ważną kwestią. Sądząc z min, to sprawa co najmniej życia lub śmierci. Jedna z kobiet, ta starsza, wciąż poprawia chustkę na głowie. Kilka razy ją odruchowo zdejmowała, układa teraz ją, miętoli najpierw, zaraz potem starannie wiąże z powrotem. Taki tik... Upina włosy. Jeden, ...dwa, ...osiem, ...dwanaście. Trójca pod oknem musi być bardziej zdenerwowana od innych. No może za wyjątkiem mnie? Cała się telepię, zimno mi się robi nagle, a zaraz potem gorąco. Wpadam w popłoch dziwny. Właściwie to nie rozumiem dlaczego? Do tego dodaj zapach wędzonki, który mnie prześladuje od samych Katowic, zapach... Gostek z pucołowatą twarzą tak się spocił, że jego koszulę można by było już wykręcić chyba? To nie przyzwoite! Gryzący i co gorsza nieświeży dość aromacik kłuje w nozdrza. Ruguje ze świadomości przyjemne wspomnienie z niedawna kwitnącego bzu. Cap mógłby chociaż zmienić koszulę , a starą w torbę foliową schować i szczelnie zawiązać, żeby tak łatwo smród się nie wydostawał, nie...! *** |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
bianka | 2005.02.18 01:49:43 oczywiście nie chodziło mi o to że zaczekam czuwając tutaj hihi ale że zaczekam cierpliwie do jutra :) bo wiem że warto :D sdp | 2005.02.18 01:48:48 Czekaj czekaj na prawde warto:P bianka | 2005.02.18 01:47:28 no dobra niech ci będzie ;) zaczekam :D sdp | 2005.02.18 01:47:02 No niestety:P bianka | 2005.02.18 01:45:50 dopiero? ;P sdp | 2005.02.18 01:44:56 troche poczekasz będzie jutro:P bianka | 2005.02.18 00:54:10 czekam na dalszy ciąg :) |