w_kawiarni_z_alexandrem
komentarze
Wpis który komentujesz:



siedzieliśmy tego dnia w kawiarni sącząc przez słomki złocisto-miodowe mącące napoje. alexander, ku uciesze gapiów przechodzących zakurzonym apetycznym Krak-Przedmieściem, kiwał palcem w bucie, co wprawiało go w ten niezwykły samozachwyt, kiedy to nawet bąbelki puszczane przez ulicznego wytwórcę baniek mydlanych nie są w stanie go wyrwać z tak błogiej zadumy. i gdy ja również powoli zaczęłam się rozpływać w tym rozmydleniu, zlipcowieniu, kiedy lepki kurz W-wki zaczął mnie pętlić i zapętlać, jak kubeł lodu rzucony na gorące ciało, zaskoczył mnie równy, nadspodziewany głos alexandra:

- mogłabyś o tym wszystkim napisać.
- no i o czym?
-tak o mnie, o tobie...
o królikach, skarpetkach i.. o mnie
- tak. szczególnie o tobie - miauknęłam.
a zresztą - kto chciałby to czytać?
- ja - nieskromnie odrzekł alexander.

no więc dobrze, alexandrze. opiszę to dla ciebie.


Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
jedenascie_minut | 2005.02.21 13:03:12

ciekawy poczatek...czekam na więcej...