eol
komentarze
Wpis który komentujesz:

nienawidzę filmów z happy endem, psują one moje realne postrzeganie wszechrzeczy i jeszcze jednej rzeczy jak szalona nienawidzę, odgrzebywania dawno spalonych mostów, bo komuś akurat brakuje zabawy, ajć

i jeszcze tego co zawsze ;) małostkowych ludzi, obłudy-hipokryzji, kłamstw, braku szacunku i kultury etece, etece

poza tym wszystko w porządku

'don't say a word' okazał się kolejnym filmem bez najmniejszego sensu, same happy endy, źli martwi, dobrzy szczęśliwy, rodzina w komplecie, cacy i delux

lepiej jednak było trzeba obejrzeć po raz trzeci 'american beauty' przynajmniej 'mniej oklepany' koniec i świetna sekwencja z reklamówką, tańczącą niczym dziecko na wietrze (update na 'życzenie' wielboundka -> wyraża to wątpliwość naszego losu, jego kruchość i nieralność, słabość i wiszący wiatr niczym fatum, miecz Demoklesa... może też wyrażać tęsknotę dziecka do ojca, do matki, do miłości, do świata, wyciągnięte ręcę niczym 3/4 wiary w to, że można w końcu osiągnąć cel, że można dotrzeć...)

coraz bardziej przekonuję się do miłości osób tej samej płci (update -> że miłość nie kończy się na dwóch osobach różnej płci, że równie ważna jest ta miłość między przyjaciółmi itd. i że każdy ma inną definicję miłości, lecz każda jest piękna, wyjątkowa i niepowtarzalna... nie można psuć żadnej, należy tylko pamiętać, że łączy się ona z odpowiedzialność, wolnością i tolerancją....)

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
anifares | 2005.07.03 12:09:06
Eol-> ogólnie..........

eol | 2005.07.02 22:02:11

oj, epi epi :D

epi | 2005.07.02 20:34:27
eol ;P

eol | 2005.07.02 20:25:45

epi -> miłość istnieje, wr ;)Fafres - ten w filmie czy ogólnie?

Anifares | 2005.07.02 18:55:25
happy end- taki nierealny.....

epi | 2005.07.02 12:31:03

Miłośc nie istnieje

eol | 2005.07.01 16:46:01

ej no, wiesz dla mnie, mistrza w znajdowaniu sensu w bez sensie, w dorabianiu do każdej hipotezy ideologii godnej Freuda cały film jest tak głębooooooki że aż słów mi brak, napiszę, więc o nim kiedyś pracę magisterską jak skończę psychologię ;) którą może zacznę, jeśli nie zapomnę ;)

w takim sensie, że staję się na to bardziej tolerancyjna i przestaję się głupio usmiechać do tego typu ludzi, po prostu zrozumiałam, że życiowy partner to przede wszystkim osoba, co dopiero później opakowanie (opakowanie stereotypów etc.), i że trzeba patrzeć na to jakoś tak bardziej przychylnie, mniej ironicznie i podejrzanie, ale jeśli chodzi o związki równe małożeństwom i adopcję to raczej dalej na stanowisku konserwatywnego 'nie', co innego jeśli chodzi o sprawy majątkowe i opiekę, np. w razie pobytu w szpitalu itp.

wielbuondek | 2005.07.01 10:01:20
ta sekwencja z reklamówką mnie rozwala. jest taaaaaaaaaaaaaaaka głębooooooooooooka....... ;DDDDDD (w jakim sensie się przekonujesz? :P)