Wpis który komentujesz: | (notka pisana w ratach. 2 dni. cud że powstała) "Szalenie delikatny jestem na kacu.." To Boguś zaśpiewał na bardzo tajnej płycie ze Świetlikiem. (Tak tajna, że mam ją już od 3 tygodni, w przeciwieństwie do reszty społeczeństwa, która będzie ją miała dopiero za 3 tygodnie :D) I tak zaśpiewał właśnie na miejscu bardzo. Taki jestem szalenie delikatny. Na kacu. Genialny w swej prostocie pomysł nowego drinka, okazał się bardzo zły. Pomysł (copyright A., G., S., B., J. i ja): 1. każdy wybiera 50ml alkoholu na jaki ma aktualnie ochotę 2. wrzuca się to do shaker'a z kilkoma kostkami lodu 3. energicznie miesza w celu schłodzenia 4. rozlewa do kieliszków 5. pije haczyk: cały myk polega na tym aby powstrzymac obrzydzenie i utrzymać wypitą banię w żołądku. Dwie mieszanki które pamiętam: 1. campari + wiśniówka + piołunówka + metaxa + żołądkowa gorzka z miętą + krupnik (wyglądało w miarę ładnie i smakowało też przyzwoicie) 2. orzechówka + siwucha + bols blue + likier miętowy + martini extra dry + "coś_jeszcze_czego_nie_zarejestrowałem" (wygląd wody z bagna, zapach paskudny, smak niepowtarzalnie okropny) I teraz "szalenie delikatny jestem na kacu..." To było wczoraj. A dziś jest podobnie. Świętowanie trwa. Przybyłem z niejaką niechęcią o 22giej. Przybyłem raczej zniechęcony i marudny, kierując się jedynie poczuciem obowiązku. (jak już robią imprezę o której mam niby nie wiedzieć, to pojawie się na chwilę i po jakimś czasie zastosuję dyskretny angielski manewr znikania). Miało być tak pięknie a było jak zwykle. W sensie: zostałem podstępnie wprowadzony w stan alkoholowego upojenia w stopniu znacznie przekraczającym wszelkie, nawet najbardziej liberalne normy. Więc w skrócie: Przybyłem. Wyściskano mnie i wycałowano. Podrzucono mnie naście razy pod sufit. (a sufit jest baaaaaaardzo wysoko i jak miałem okazję naocznie i z bliska sprawdzić strasznie brudny jest) Upito mnie miętówkami. Zaprowadzono na wesele Siergieja w celu złożenia życzeń. Tam upito jeszcze bardziej. Zawieziono do domu wraz z książką Coetzee'go, zapalniczką Zippo (model 05) i albumem Alfonsa Muchy. Zostawiono na pastwę myśli typu "jestem stary, brzydki i pijany". Więc teraz siedzę i opróżniam dwulitrową butelkę pepsi, zastanawiając się dlaczego moja głowa ściskana jest w imadle, powieki ważą co najmniej 4 tony a organizm dygocze jakby w ciężkim stadium malarii... Jak to powiedzieli w pewnym filmie: żegnaj zdrowie.. Szalenie delikatny jestem na kacu.. /cr. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
acha | 2005.09.09 23:10:52 Jeśli na dodatek śmierdzisz papierosami..to jesteś mężczyzną idealnym ;))) Happy Birthday? on_i_on | 2005.09.09 20:03:25 też na kacu i zawsze pod gazem - CR to wg mnie jeden z najlepszych crossowych motocykli!! pozdrawiam.. |