Wpis który komentujesz: | Im przyjemniej mi sie w zyciu robi, tym mniejsza mam potrzebe puszczania mysli w eter. Prawdopodobnie cierpie na stereotypowo polska przypadlosc - jak nie ma na co ponarzekac, to po cholere w ogole mlaskac jezorem. Albo tez na stereotypowo polnocno amerykanska bolaczke - im wiekszy dobrobyt, tym mniejsza potrzeba myslenia. Wszystko mi sie (tfu, tfu, w niemalowane) poukladalo jak w podreczniku. Pomijajac byc moze fakt, ze koncze studia z poczuciem kompletnej porazki i swiadomoscia, ze wybralam absolutnie idiotyczny kierunek. Na szczescie jednak poziom mojej satysfakcji ze studiow jest odwrotnie proporcjonalny do wartosci, jaka studiom jako takim przypisuje, w sensie nierynkowym, oczywista. Nie wiem, co mi po lbie chodzi wlasciwie. Chyba jakies podsumowania. Cos sie zdecydowanie skonczylo. Marzy mi sie superekstramegawyjebisty odkurzacz, zaslonki dobrane do koloru kanapy i troche swietego spokoju. O innych takich, co mi sie marza nie wspomne. Obudzil mi sie calkowity wstret do ekshibicjonizmu w kazdej formie. A to wszystko pewnie tylko przerywnik w chaosie. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
keskese | 2005.10.02 22:42:06 moge to wkleic do mojego nloga??? :) kochać. mariposa | 2005.10.01 08:31:44 tfu, tfu...w niemalowane :) esc | 2005.09.30 06:48:51 do pozazdroszczenia, obyś nigdy nie musiała mlaskać ozorem |