on_i_on
komentarze
Wpis który komentujesz:

Powoli dochodzę do siebie po wczorajszym ataku. Jeszcze czuję ból w nodze, gdzie oberwałem za stawianie oporu. A było to tak:

We czwartek po południu wybrałem się do "Le Madame" na całą noc. Ubrałem się w starą czarną bluzę z kapturem, znoszone dżinsy i złomowate glany (bo nie żal zniszczenia tych ciuchów). Było miło, fajna muza w nocy przygrywała, a ja sobie popijałem przyniesione ze sobą browary. Gdzieś nad ranem się położyłem, bo spać mi się zachciało. Długo nie pokimałem, bo w pewnym momencie zaczął ktoś mnie szarpać. W pierwszej chwili chciałem mu z glana zasunąć, ale wycofałem szybko ten zamiar widząc przed zaspanymi oczyma policjanta. Zostałem spisany, a zewsząd dochodziły okrzyki i jazgot szlifierki kątowej. Poczłapałem do schodów - przecinano łańcuchy tych, co się przykuli. Już wiedziałem, że to koniec klubu. Policji i wynajętej ochrony było więcej niż okupantów..

Wtem ktoś krzyczy, by zasiąść pod sceną. Jestem w pierwszym rzędzie; obok mnie siedzi Karolina z Pracowniczej Demokracji i ona jako pierwsza zostaje wyciągnięta z szeregu, a ja po niej. Najpierw nas ściągają do przedsionka przed bramą, która jest zamknięta. Wokół kupa psów (policji). Za bramą słychać okrzyki tych, co nie okupowali klubu tej nocy. Skandują "Towasza demokracja!", "Kaczki na taczki!", "Demokracja kaczorowa!"..

Przedzieram się z Karoliną przez łańcuch i siadamy na podłodze pod ścianą. Po kolei, pojedynczo, za bramę wyrzucane są poszczególne osoby. W końcu pozostaje kilka osób, w tym ja i Karolina. Trzymamy się za ręce, niemal bjęci - po raz ostatni chcemy stawiać bezsensowny już opór. Policja stoi z boku wraz z komornikiem, a do 'dzieła' zabiera się ochrona z firmy PERFEKT (siedziba tych brutali to ul. Fort Wola 22 w W-wie). Rozdzielają nas siłą i kopiąc wynoszą na zewnątrz. Burzy się we mnie, wyzywam ich od ch... niemytych. Karolina kładzie się na brzuchu z rękoma pod siebie, a ochroniarz kopie ją wojskowym butem w brzuch. Krzyczę do niego: "Żonę też tak bijesz, ch...?!?". Od innego ochroniarza obrywam pięścią w plecy i dwa kopy w uda. W końcu wyciągają mnie na siłę za ręce na chodnik przed klubem, prosto pod nogi dziennikarzy. Widzę błyski fleszy, a ktoś pomaga mi wstać. Po mnie ostatnie kilka osób zostaje wyrzuconych i zaraz po tym widać iskry zza zamkniętej bramy - zaspawywują wejście..

Pozostaje gniew i niesmak. Ostatnie relacje dla prasy i pora zmykać do domu. Nie ma już klubu, nie ma demokracji. Codziennie jednak wieczorami odbywać się będą koncerty już nie w "Le Madame", ale pod byłym klubem. Wczoraj nie byłem, bo spałem. Dziś za to będę..


Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
frea | 2006.04.02 11:47:04

slabo strasznei;/

gabiuszka | 2006.04.01 16:09:40

o kurcze niezła akcja... szkoda, że nie mogłam tam być :)