Wpis który komentujesz: | Zaczeło się majowo, rodzina zabiera potomstwo i wyjeżdża zdala od zgiełku, szumu ulicy, bassu nocnych klubów na zasłużony odpoczynek poza miasto, na swoją ukochaną działkę. My również ruszyliśmy w trase, pierwszy naszemu oblężeniu padł Uniejów. A dokładnie działka właściciela tego bloga. Małe miasteczko słynące, z brudnej rzeki Warty, oraz pełnego ćpunów klubu Protektor. My - my to miało być mnóstwo osób, na malutki baraczek było to o jakieś osiem za dużo, mój towarzysz był naprawde sceptyczny, a nawet przerażony frekwencją jaka miałby melanżować w tym jedno izbowym lokum, mnie jednak widział się taki scenariusz jaki ostatecznie rysuje cały wypad. Dwie torby, jedna z boomboxem, druga z środkiem odżywczym, na ściennym zegarze w kuchni, dochodziła 10:50, a Nielata wciąż nie było. Trzeba było w końcu pozyskać jeszcze czterdziesto i siedmio procentowe napoje, których nie mogło zabraknąć. Wszystko wyszło jak trzeba, i po kwadransie mieliśmy równy litr białego Absolwenta. PKS podjechał równie punktualnie, zajeliśmy jego końcowe siedzenia. A gdzieś koło godziny trzynastej pchneliśmy zieloną brame otwierającą Inaguracyjny Melanż w Trasie. Do samego wieczora akcje porządkowe, trochę basket, trochę centrum miasteczka, małe zakupy po siedmio-procentowe napoje butelkowane, nieustannie grała muzyka. Po wspólnym grillu, nadszedł czas na konsumpcje procentową, piliśmy od 19:00, do... sam nie wiem której. Po godzinie (myśle) 23.00, moje jak i Nieletniego retrospekcje to jakiś maz, zlew kolorów, brak konkretów, tak chyba wytrwaliśmy do północy, tego nikt nie może stwierdzić, nikt nie może opisać, a nawet nam opowiedzieć. Najgorszy był poranek, wódki z ostatniej połówki zostało około 1/3 całości (to jedyne z oficjalnych doniesień poprzedniej nocy), teraz chowaj ją, kiedy ciężko Ci na nią spojrzeć, myj kieliszki, które przyprawiają Cię o torsje. To był horror, serio. Przykro to mówić ale legendą tego wypadu, pozostanie ten kac, potwór, okrutnik, terrorysta. Tempo które nie słabło i całonocne dudnienie z głośników. Ciężki melanż. "...mam straszną dziure, po tych weekend'owych opcjach..." - Emrat |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
mar# | 2006.06.13 23:31:05 no Bartek, po czwartku jeszcze lepsza notke napiszesz...:P pozdrooo;) mar# | 2006.05.15 17:51:59 mowilem Ci misiek nie ogladaj tyle tego "nie do wiary":P:P nowa notka u mnie wpadnij i podnies mi statystyki odwiedzin i komenatrzy:P pozdro;) daria | 2006.05.07 20:06:58 a ja slyszxlam ze maja bezkacowa wodke wynalezc:P:P :* mar# | 2006.05.06 21:52:53 :D:D:D nie podolaliscie mowicie:P ale w sumie litra na 2 w szybkim tempie i jeszcze browary to nie dziwie sie ze zgon nastepnego dnia;] dlatego ja nie mieszam i kaca nie mam:D chyba ze wolniejsze tempo:P ale z tym kacem to bez kitu wspolczuje;] ale mam ochote na taki melanz atu ta jebana matura ... no nic pozdro i dozo;] reka_mordercy | 2006.05.06 14:23:23 Taa, najbliższa wycieczka na działke tylko z 2KC. Brązowa skóra jest trendi ; ) Nielat | 2006.05.05 22:09:42 Ale czemu nie wziąłeś ze sobą tej brązowej kurteczki? No człowieku, skórka :D kozak byś był! A do tego jeszcze wielofunkcyjna ta kurtała, np. pidżama... :D W ogóle to już naprawdę, nigdy więcej bez 2KC, Alka-seltzer bądź jakiegoś innego środku anty-kacowego, tragedia... W ogóle za dużo tego wszystkiego było... Ale basket, boombox, fajnie było. Ejo! ; ) |