biggus_dickus
komentarze
Wpis który komentujesz:

To bedzie tak. Niewiele ponad miesiac tu siedze, a juz udalo mi sie wkrecic na szkockie wesele. W zasadzie to bardziej ktos mnie wkrecil, niz sam sie wkrecilem, bo z mojej strony to byla tylko kwestia chce/nie chce. No ja akurat chcialem, bo czemu by nie :) Co prawda calosc poszla nieco nie po mojej mysli, bo po wszystkim spoznilem sie do stalej pracy o poltorej godziny, ale ogolnie rzecz biorac, nie bylo zle. Pioropusz powiedzial, ze jest ok i nic sie nie stalo, wiec luz.

No a teraz relacja z wesela. Pojechalem tam jako kelner. Nie mialem za wiele do roboty. Takie juz sa te szkockie wesela podobno. Goscie siadaja, a ja po jakims toascie (2 razy brawo bili, zadnego sto lat albo cos) mialem pozbierac zamowienia. Nie ma tak, jak w rodzimym kraju, ze jest 500 osob na weselu, stoly zastawione i tylko kelnerzy talerze zbieraja i przynosza czyste. Tutaj do wyboru 1 z 2 dan na starter, 1 z 3 na glowne danie, 1 z 2 na deser i wynocha. Kazdy zamawia, zre, a pozniej ida do baru za drzwiami i kupuja sobie chlanie. A... dodam jeszcze, ze to bylo bardzo duze szkockie wesele, bo az na 60 osob. Kazdy ubrany co najmniej nieadekwatnie do sytuacji (no moze poza tymi kiltami, to to chyba jako tradycyjny szkocki stroj pasuje na taka uroczystosc), zero muzyki, nic. Gdyby nie te baloniki, to by mozna pomyslec, ze to stypa a nie wesele.

Jesli o menu chodzi. Zarcie, nie dosc, ze co najmniej nieapetyczne z wygladu (i zapachu), to jeszcze nakladala je pewna oblesna baba. Nawet sztuccow nie uzywala do tego. Lapami kielbase, pozniej tak samo deser. Dobrze, ze chociaz ziemniaki i sos nakladala lyzkami hehehehe.

No coz, inny kraj, inny zwyczaj. Zaplacili ladnie, wiec nie narzekam. Jedyny minus po tym weselu byl taki, ze sie troche wydygalem o moja przyszlosc w stalej robocie. Moze nie tyle, ze mnie wywala, ale o to, ze mi godzine obetna, bo do 9 i tak sie kompletnie nic nie dzieje, a moja nieobecnosc by to tylko potwierdzila. Tak czy owak nic sie nie stalo, dobrze jest.

Dosyc smutow, troche zmeczony jestem, dzisiaj pora wypoczac, co jutro, to jeszcze nie wiem. Joł :)

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
na_dnie_morza | 2006.07.06 17:21:04

TAK CI DOKUCZAM zebys sie odezwal :P

biggus_dickus | 2006.07.06 16:03:18

na_dnie_morza: wcale mi nie jest za dobrze, nie odbieraj blednie mojej nieobecnosci

na_dnie_morza | 2006.07.06 09:46:02

i tak to jest z ludzmi jak im sie zrobi za dobrze to nalge zapominaja o bozym swiecie (metafora taka) :|

na_dnie_morza | 2006.07.04 10:23:49

co jest??

na_dnie_morza | 2006.06.30 23:16:23

mhhh jestes tam???

na_dnie_morza | 2006.06.27 11:11:40

zgadzam sie to nie bylo wesele tylko sypa ze popelnili zyciowy blad i wzieli slub hehehehehe spoko u mniejak zwykle problemy z kompem :P

biggus_dickus | 2006.06.26 15:12:26

no na weselu w gorach tez nie bylem, a pojechalbym :P

blahz | 2006.06.25 22:20:40

to ja zdecydowanie wolę te nasze swojskie wesela, gdzie piją, tańczą, jedzą, kłócą się tip itd ;)
i z niecierpliwością czekam na to na które jadę za miesiąc w góry. jeszcze tam nie byłam na weselu a dużo słyszałam o weselach w górach ;D