Wpis który komentujesz: | Nie chce mi sie nic. Nadeszla jesienno-zimowa depresja. Musze sie czyms zajac. Zapomniec o paru sprawach, wyprzec je. Za duzo sobie chyba uswiadomilam ostatnio. Nienawidze sobie uswiadamiac przykrych rzeczy i w ogole najchetniej wylaczylabym myslenie, bo od paru dni ono mi tylko przeszkadza. A moze znowu maniakalne okresy przecudownego nakrecenia, gadania, smiania sie i malej ilosci snu, a teraz nastepujacy po nim okres depresyjny? Nie wiem. Ale staram sie walczyc. Nie chce sie pograzyc w swoich szarych przemysleniach, bo wiem czym to grozi. Musze znalezc sobie zajecie. Fakt. Praca, szkola. Ale widocznie to za malo. A moze po prostu dostane okresu. Nigdy nic nie wiadomo. Ogolnie trudno sie teraz ze mna dogadac w domu. Zakladam maske jak wychodze. Ze niby wszystko przecudownie i w ogole uwielbiam, kocham i tylko czekam na wyjscie. Bo tak naprawde to mi sie nie chce teraz nigdzie ruszac, z nikim rozmawiac (chociaz pewnie z checia bym komus pojeczala) i nikogo sluchac. Szczegolnie o problemach. Lubie podnosic na duchu i doradzac, pocieszac, udawac wielce doswiadczona badz nie udawac, bo troche w sumie jestem. Ale kto podniesie mnie na duchu i doradzi i pocieszy i powie: 'Aga ogarnij sie idiotko'. No kto? Potrzebuje kopa, energii, chociaz niektorzy twierdza ze mam jej za duzo. News: od paru dni udaje. Jestem wypruta ze wszystkiego. Z emocji, uczuc i checi. Nie chce mi sie i nie wiem kiedy zachce. Mam nadzieje, ze szybko, bo sama siebie zaczynam denerwowac. Kiedys zatopilabym sie w tym stanie z checia. Bo bylo wygodnie, milo, nie musialam sie niczym martwic, uwielbialam rozczulac sie nad soba, swoimi problemami tymi mniejszymi i wiekszymi, popadac w nalogi, z ktorych pozniej uwielbialam wychodzic i udawac, ze jestem TAKA twarda. Teraz probuje nie popadac w takie stany. Zachwiania psychiczne nie sa polecane na ogolny rozwoj. Moj przynajmniej. Juz wystarczajaco dlugo sie w to bawilam. Raczej to ze mna sie bawilo. Musze przestac tez tyle pic. Za duzo, za czesto, codziennie. Nie jest to zadne rozwiazanie. Chyba ostatnim moim najgorszym nalogiem stalo sie udawanie. Udawanie, ze wesola. Chociaz dopiero trwa to tydzien. Wczesniej wesola i radosna szczerze. Wcale nie znaczy to, ze ciagle udaje, ale przez ostatni tydzien tak. Jak najbardziej. Bo nie chce mi sie tlumaczyc co jest nie tak jak ktos zapyta. Bo chyba ogolnie to za skomplikowane dla kogos kto mnie nawet zna 5 lat. Nie wie co bylo wczesniej. Nie chodzi o zaden powrot do przeszlosci. O nie. Ale nawiazanie. Jakis ciag zdarzen, ktory wplywa na swiatopoglad lub po prostu wlasne emocje w danym czasie. W pewnym momencie po prostu zdajesz sobie sprawe, ze jednak cos sie kiedys stalo i to samo stalo sie niedawno. Wiec ogolnie nie potrafie naprawic swoich bledow i nadal nie potrafie wybierac. Jak zawsze zbyt wiele emocji wczesniej, a teraz wychodze na minus. Niestety musze stwierdzic, ze nigdy nie stane sie zimna suka, ktora bedzie patrzyla na wszystko i wszystkich z gory i podchodzila do wszystkiego egoistycznie. Nie potrafie. Nie potrafie tez odciac sie nagle od wszystkiego. Niby teraz zero emocji, bo pustka, ale jednoczesnie ich natezenie. Nie mozna powiedziec, ze nic sie nie czuje. Bo pustke tez trzeba czuc. Tak? Wiem, ze przejdzie, bo musi. Zawsze przechodzi. Oby szybko. Bo przytul. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
nasta | 2006.11.05 16:19:48 ogarniam ogarniam =) malyble | 2006.11.05 04:46:12 Aga ogarnij sie idiotko! Uszy do gory - bedzie co ma byc, ale bedzie lepiej niz jest teraz :) |