Wpis który komentujesz: | Ja wysiadam... Mam dosyć... naprawdę.. albo zacznę ćpać, albo .. sama już nie wiem co.. Miałam dziś okropny dzień w pracy. Pełen awantur, nieporozumień, złości... same złe emocje. Wyszłam z niej prawie płacząc.. z bezsilności, zmęczenia. Na dworze przywitał mnie lodowaty deszcz, wiatr przenikający na wskroś. Stałam na przystanku autobusowym, przemoczona, jak jedno wielkie nieszczęście. Oczywiście autobus nie przyjechał.. jak w końcu poddałam się i stwierdziłam, że pójdę na piechotę.. przyjechał, 10 minut spóźniony... a ja byłam już w drodze, za daleko by wrócić. Zaklęłam w duchu i dziarsko ruszyłam do przodu.. bo co innego mi pozostalo. Próbowałam odreagować cały ten parszywy dzień, uspokoić się.. Ale to było za mało... niewystarczająco dostałam w kość... Byłam już prawie pod domkiem...Pisk opon, głuche stuknięcie, krzyk...zbiegowisko ludzi R-ka pędząca na sygnale pod prąd... rozjechana parasolka na przejściu dla pieszych.... i ciało....leżące nieruchomo prawie 20 metrów dalej.... Ciągle jeszcze nie moge dojść do siebie.. Jestem wstrząśnięta.. przerażona... Tak bardzo zmęczona.. Tak bardzo potrzebuję odrobiny ciepła.. odrobiny dobra...chociaż cienia uśmiechu..... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
ciastko | 2006.11.21 21:37:26 :) tyle mogę zrobić.... |