Wpis który komentujesz: | Tak łapię się... Nie, pieprzyć, nie łapię się, bo łapać się to można za fiuta. Po prostu, czesciej mysli zlatują do czasu przeszłego. 'Ostatnio', 'przeszły', 'były' etc. Się czuję, jakby się starzał, podobno z czasem to leci szybciutko. Albo to po prostu brak świeżych wrażeń. A lekko wcięty doprowadzam do kiepskich pytań, na które nie chce oficjalnie znać odpowiedzi. Później dostaje odpowiedzi i nie jestem nieswiadomy, przynajmniej oficjalnie. Wróciłem sporo do WuTang'u, szczególnie 36 Chambers, dobra płyta która ma w sobie nieograniczoną energię hardcore'u. Bo teraz to lekki ___*-jazz, chociaż pewnie do snu będę układał się przy Ricku Rossie. Port of Miami przeszło już do mojej klasyki. * - w miejsce ____ wstaw odpowiedni epitet, którego ja nie znam i nie chce mi się wyszukiwać. Dining Rooms - You (quantic soul orchestra) POLECAM |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
nmy | 2006.11.19 00:30:58 no wlasnie energia to jest to. nejbz | 2006.11.19 00:21:28 no, no zajebiste. bardziej energiczne i zywe od wyczilowanej wersji oryginalnej / mowie o you / nie wiem, ktora lepsza. ogolnie the dining rooms bardzo bardzo spoko. |