Wpis który komentujesz: | chyba jednak na pożegnanie... rozmawialiśmy... chciałam Mu powiedzieć jak bardzo będę za Nim tęsknić, jak bardzo już tęsknię i jak bardzo jest to absurdalne z mojego punktu widzenia, i że właśnie ta absurdalność czyni to takim wyjątkowym zatęsknieniem. On powiedział kilka miłych banałów (dla zainteresowanych: nie nie nie, słowo "kocham" nigdzie w tej bajce nie pada), w pewnym momencie zakręcił się tak jakoś dziwacznie, widać, że za dużo ze mną rozmawia, wyłapał mój kod... i w tym momencie spierdolił wszystko tak bardzo, jak tylko można było to spierdolić. zwrócił się do mnie tak ciepłym i czułym tonem, że gdyby nie słowo, które wypowiedział, chyba poryczałabym się ze szczęscia. ale w tym momencie zwrócił się do mnie imieniem swojej byłej. odłożyłam słuchawkę. kurwa. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
antidote | 2007.12.04 21:04:41 dziękuję natalko za te słowa zrozumienia... uwierz, mi też nie jest z tym najłatwiej. na swoją obronę mam to: do Seby nigdy nie zwracałam się po imieniu. mówiłam do Niego "robaku" lub "Kochanie". c_jak_natalia | 2007.12.04 15:03:45 Ty pewnie nie popełniasz tego faux pas... elf | 2007.12.04 11:11:01 o fuck. |