Wpis który komentujesz: | No nareszcie jakas normalna muzyka w pracy! Oczywiscie nie ma sie co unosic, bo tylko jedna plyta, a nawet nie cala, lecz pare kawalkow, ale jednak. Wreszcie to jakas odmiana. Nie maniurowe sety, nie disco polo, nie rastamanskie rytmy od poniedzialku rano po piatek popoludnie :) Fakt... ostatnio troche drumow bylo, ale z tym tez co za duzo to nie zdrowo. No ale wracajac do tego, co bylo dzis... pare kawalkow ze sciezki dzwiekowej z "Dirty Dancing"... coz, fanem moze nie jestem, ale sam fakt calkowitej wlasciwie zmiany klimatu muzycznego i to w sposob dla mnie nawet znosny (co jak co, ale retro troche lubie, a trzeba przyznac, ze jointy z wyzej wymienionego filmu to po prostu klasyki). A co dalej... do 71. Przez to miasto czasami nie sposob sie przedostac. I nie mowie tu o tarabanieniu sie mechaniczna karawana, ale nawet o pieszej wycieczce. Najpierw zaczepia mnie kobieta o kulach usmiechajac sie niczym sredniowieczna wiedzma (oczywiscie za chwile stane sie jej najlepszym przyjacielem w zamian za drobne... nie dam, bo mam swoje powody - w takim razie juz mnie przeklina za moimi plecami), nastepnie inna podobna osoba wpychajaca mi na sile ulotki do reki (Profesja - dab pada, Profi-Lingua - i buk sie korzeniem nakrywa). Wreszcie przede mna cala grupa ludzi wygladem szacujac 26 letnich. No nie sposob uciec, chyba ze na ulice wprost pod przejezdzajace auto. Nie, zwolnilem, dalem wyprzedzic sie jakiejs kobiecie... niech ona bedzie ofiara bestii, ja wymijam, ide dalej. Jeszcze jeden ulotkarz, jeszcze jeden zebrak. No kurwa chyba kanalami trzeba smigac, zeby sie nie natknac na wielu takich, co cos ode mnie chca. Powrot do domu. I widze tylko jak mi autobus spierdala. To juz drugi raz w ciagu tygodnia. Drugi raz w tym samym miejscu. Trudno co zrobic. Czekam. Tym razem zadnych meneli. Za to nie dalej jak metr ode mnie staje sztajmes (nieistotne, iz miejsca do stania ma cale Nadodrze, nieistotne ze do wyboru ogrom opcji - zarowno innych jak i takich samych - tez w koncu pod dachem, tez sie opierajac). Wyciaga peta, odpala, ziaja, smrodzi. I juz zatruwa mi powietrze. Na dodatek delektuje sie tym fajkiem dobre 10 minut. Dopalil, do kubla ma max 2,5 metra. Nie przejdzie sie, zeby wyrzucic, wypierdolil na ziemie, przydeptal. I wlasnie przez takich na ulicach mamy taki syf, a nie chocby wzgledny porzadek. Czy tak ciezko wyrzucic peta, chusteczke, papierek po burgerze, butelke po napoju do smietnika? No jak widac ciezko kurwa. Nadjechal bus. Wsiadam jako trzeci. Emerytka przede mna zajela miejsce chyba najwygodniejsze pod wzgledem odizolowania sie od choloty. No to gdzie by tu... siade z przodu, to szybko sie dosiada i pewnikiem spotkam co najmniej jednego kretyna z pracy, kiedy wsiadzie na najblizszej wsi. Siade z tylu, to ten kretyn sie do mnie dosiadzie, bo zawsze idzie na tyl, kiedy tylko jest opcja. To juz lepiej usiasc z przodu. Teraz przodem czy tylem? Jak siade przodem, to pierwsze miejsce z calej pozostalej trojki, ktore zostanie zajete, to bedzie to obok mnie, nie z naprzeciwka. Siadajac jednak tylem, szybko dosiadzie sie nie jedna, a dwie osoby, a nawet trzy. To juz lepiej siasc przodem... w razie nadciagajacego grubasa, ten powinien usiasc nie obok, a na wprost mnie, gdzie bedzie mial dwa miejsca na posadzenie dupy, a nie jedno. Ledwo usiadlem, juz sie ktos dosiada. Jakas laska. Sama. Dobrze, nie narzekam. Przynajmniej bedzie spokoj w czasie jazdy... co najwyzej muzyke sobie wlaczy, ale grunt ze to nie zaden dyskomul, od ktorego pomimo wcisniecia sluchawek w same bebenki i tak bedzie slychac lupanine (wczoraj dwoch takich za mna siedzialo, to mialem kurwa stereo). Minela krotka chwila, dosiadaja sie kolejne osoby. I to w liczbie 4. Caly rzad zajely. No nie mialbym nic przeciwko, bo sie nie wiercily w czasie jazdy, nie kopaly, nie wjebaly sie do busa z tobolami, pod tym wzgledem kultura. Za to bylo darcie japy (wyrazny brak kontroli glosu) przez jedna z nich, druga z kolei postanowila zwierzac sie ze wczorajszej wizyty w solarium, od czego tak jej sie cycki spiekly, ze dzis nie mogla zalozyc stanika. Trzecia z nich... a z reszta, na chuj to przezywac, skoro to juz za mna? Podsumowujac meczacy dzien... no druga polowa. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
biggus_dickus | 2008.02.02 11:30:56 z topielcami radze sobie nienajgorzej, acz niewatpliwie byloby to kolejne utrudnienie w swobodnej przeprawie przez miasto :) a ze przy oknie, a ze przodem, a ze bokiem, a ze nie wiadomo dlaczego :D finch | 2008.02.02 01:55:43 p.s. Hehehe, Dzień Świra :) Opcje w busach najlepsze:P finch | 2008.02.02 01:52:16 Jak nie urok, to sraczka... do kanałów zejdziesz, to pewnie jakie topielce Cię napadną ;D |