Wpis który komentujesz: | * 2009-03-15 | (18:28) Katowcie - Kraków (20:18) | pospieszny * Opisać rzeczywistość. Katowice-Kraków. Przede mną jeszcze ponad godzina podróży. Za oknem ciemna noc. Gdzieś w oddali pojawiły się przebłyski pojedynczych świateł, zapewne latrani. Być może w pobliżu jest jakieś małe miasteczko. I już ciemno. Jedziemy dalej. Mijają nas pola, być może lasy. Jesteśmy w przedziale we troje. Ja i oni. Oni i ja. Wracają z gór. Też jadą do Krakowa. Zapewne też studiują. Kochają się, nie wiem jak bardzo, na ile prawdziwie, ale starają się to sobie okazać. Ona obejmuje jego szyję swoją ręką. Pokauje mu coś w komórce. Staram się nie słuchać o czym rozmaiają... no, tylko czasami podsłuchuję. Ona ma założoną nogę na nogę, on trzyma dłoń na jej kolanie. Siedzę po przeciwnej stronie, od drzwi. Oni od okna. Mogę ich obserwować. Zbliżamy się do jakiejś stacji. Zwalniamy. Hamujemy. Stoimy. Jeszcze nie wiem gdzie jesteśmy. O dziwno, nasz wspólny przyjaciel, mężczyzna kilka przedziałów dalej, który na poprzednich stacjach dostawał nieopanowalnego, udzielajacego się ataku śmiechu, chyba wysiadł. Na pewno się nie śmiał. Być może usnął. Ruszamy dalej.Czekam na tabliczkę z nazwą stacji. To było Jaworzno Szczakowa. Przez szyby widać jeszcze kolejowe zabudowania, linie trakcyjne, jakieś światła. Już niebawem ciemność znów zacznie nas pochłaniać. Siedizmy przy małym świetle. Jest przyjemnie, przytulnie. I dostałem cukierka, z gór. "Z gór, to warto". Miło się z nimi jedzie. Teraz ciućkamy je we troje. Nikt nic nie mówi. Słychać tylko dźwięk skaczących kalwiszy i cukierki na naszych ustach. Ona zwróciła mu uwagę. Powiedział, że się postara przestać. Szkoda. Pani na korytarzu rozmaiwa z kimś przez telefon. Twierdzi że jest "przed Krakowem, nie raczej za Katowicami". Na pewno gdzieś pomiędzy. "Ja już trzy godziny jadę - akcentuje z przedłużającym się a, jaaadę - jestemy za Katowicami... halo? halohalo? halO?..." To mało inetresujące. Cukierki w naszych ustach wydają mi sie wdzięczniejszym tematem. ** Cisza wciąż trwa. Czekam na konduktora. Minał nas jakiś pociąg. Cisza wciąż trwa. ** Idzie. Zbliża się. Czekam aż zajrzy do nas. Obudzi ich ze snu. Leżą opierając się o siebie. On już szuka biletu. Już jest. Wszytsko w porządku. Nikogo nie wyrzucił z pociągu. Nikogo z naszego przedziału. Widzę, jak ktoś z przedizału obok kupuje bilet. Konduktor szuka reszty i idzie dalej. Ona wciąż próbuje uciec w krainę snu. On patrzy się za okno. Prawie nic nie widać. Jedynie mijene co jakiś czas słupy, czasami jakieś samochody. Wzdłóż linii zapewne idzie jakaś droga. Konduktor wraca. To był ostatni wagon. Stajemy. Za oknem pojedyncze światła latarni, gdzieniegdzie tlące się w domach żarówki. Powoli zaczynamy sunąć dalej. To była Wola Krzysztoporska. Nie zdawałem sobie sparwy, że się tu dziś mamy zatrzymać. Dziewczyna śpi, drzemie. Opiera głowę o jego ramię. Czuje się bezpieczna. ** Zbliżamy się do Krakowa, trzeba bedzie wysiadać. Mężczyzna znów dostaje ataku śmiechu, nie wiem czy to ten sam. Nam już też nie jest zabawnie. Dziewczyna wciąż drzemie. Chłopak wciaż zerka na okno, czasem na mnie. Uciekamy od siebie wzrokiem. Chyba bardziej ja od niego - może dlatego, że mimowolnie zostali moimi bohaterami? Prawdopodobnie mają więcej lat niż ocenniłem. Nie zauwazyłem, by okazywali konduktorowi legitymacje. Ale z tego co mówili, wynikało, że powinni być studentami. Nie ważne. Nasza wspoólna podróż niedługo dobiegnie końca. Oni wysiądą wraz ze mną i pójdziemy w swoje strony. Nie dowiem się kim byli. Kim są. Czas powoli się zbierać. Jesteśmy już w Krakowie. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
noone | 2009.03.17 11:16:46 polecam trasę Katowice (5;34)- Słupsk (16;13) ;) neshi | 2009.03.16 21:41:14 fajnie napisane... |