Wpis który komentujesz: | zabierałem się już do pisania o eve, gdy wpadłem na http://nlog.org/view.php?user=nocnyfilozof. Drażliwy jestem ostatnio, czepiam się, sprzeczam, nawijam - co zresztą lubię - i nie mogłem takiego tekstu nie skomentować. Już wczoraj siadając na bryczce podchmielonego woźnicy kursującego między źródełkiem miłości, a ruinami zamku wiedziałem, że siedzące naprzeciw mnie Panie będą w znacznej opozycji do moich zachowań. Ale żeby aż tak to było pewne? Nie często upragniony punkt sporny trafia się w pierwszych kilku słowach rozmowy, hm... w kilku pierwszych słowach monologu znaczy się. Bo jak można wychodzić poza ustalone szlaki? Deptać nieskalaną przyrodę i łamać próchniejące gałęzie? NIE MOŻNA! No niby nie, ale żyje się tymi momentami więc skusiło mnie dotarcie do miejsca znalezionego w tym parku przed kilku laty, gdzie po kłótni w enzo wylądowałem z aishą i donem. Odnalazłem przewrócone blisko 30 letnie drzewa niemalże za pierwszym razem. Dwa lata czasu minęły, aisha i don już dawno nie są ze mną, kora już też nie taka gładka jak wtedy... Usiedliśmy spokojnie wyczerpani akrobatyczną wspinaczką po dywanie liści, wróć... jakim dywanie? Po liściowym stoku, usypanym z grubiej warstwy pożółkniętych różnokolorowych lepkich listków. Było ślisko, śmiało przyrównując jak tegorocznej zimy na górkach nieopodal N.Targu i, co warto zauważyć i tu, i tam radziłem sobie średnio z podłożem. Grunt że siedzimy. Muszę się położyć na konarze by sprawdzić niebo. Niebo, które zapamiętałem do dziś, które nie owijając w bawełnę po części wezwało mnie do siebie dzisiaj. Z pewnością podświadomość sprokurowała całą sytuację, chciała wyciszenia, milczenia dwóch ludzi przy śpiewnym akompaniamencie całego zastępu leśnych grajków. Błękitny otwór w zielonkawej kopule utkanej z koron drzew zdawał się być identyczny jak wtedy. Piękny. Wróciłem tam, wrócił tamten czas. Można leżeć nawet kilka godzin patrząc w niebo, wyrzucając z siebie w strzępkach słów kwintesencje myśli. Cudowny niewerbalny dialog kilku ciał swobodnie zanurzonych w pościeli lasu jest czymś równie rzadkim co czysta czerń czy biel w przyrodzie. Nie wierzyłem, że tak się da, że takie leżakowanie może dać przyjemność. Leżę, i choć aisha całkiem podobna do tej, którą zna(łe)m to już nie jest tak jak kiedyś... Czas zmienia ludzi. Poza tym wskoczyła do mojego życia znienacka, nie znam jej, jej myśli tak dobrze jak bywalców Ż44. Czas zbliża ludzi. Niestety dziś - ograniczeni czasem - nie mogliśmy pozwolić sobie na dłuższe lenistwo pośród butwiejących konarów. Poza tym zejście zdawało się problemem nie do przeskoczenia, co zresztą powinienem potraktować całkiem dosłownie. Niestety przeliczyłem się, a sypki kamienny grunt skwapliwie skorzystał z okazji przerzucając mnie bezwładnie przez zarośnięte zakamarki spadzistego stoku. A masz! O mały włos, a wylądowałbym nie na pierwszej, a na drugiej dróżce wprost między sadzonkami młodych drzewek. Świetny popis kaskaderstwa amatorskiego będzie musiał utkwić w pamięci aishy na dłużej, bo kto nie kocha takich (pierwszych?) randek:)? Pomimo obmycia siebie i oczyszczenia ran łatwo domyślić się było Paniom jadącym naprzeciwko mnie co robiłem w tym parku, lecz mimo to kontynuowały zaciekle temat dewastacji leśnych co prowadziło do rychłego włączenia mnie w rozmowę. Zakopane! Ooo o tym mogę pogadać! Panie chwalą.. Taką przereklamowaną wioskę? Przecie tam nic nie ma! I dawaj.. może będzie kontra? Nie było, Panie nie odpowiedziały za bardzo, przytaknęły i zrobiło się miło. Spokojnie wróciliśmy zmęczeni wędrówką do domów. czirs aisha bo idziesz pić pisałaś! o 3:05? WTF? Moja krew? |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
balsam | 2009.05.22 19:08:48 a wiesz,że ja ostatnio uwierzyłam nawet,że czas niektórych ludzi nie zmienia? albo może nie tak - zmienia,ale niektórych w tym samym kierunku. |