sinuhe
komentarze
Wpis który komentujesz:



Ksero.


niedawno Sonia poczęstowała pana K. ciasteczkami na dzień Chłopaka. Z pierwszymi
życzeniami zwróciła się do Józefa, a dzieląc ciasteczka jej rączka wdzięcznie pozostała
chwilkę na jego. I poczuł się nagle marynarzem, któremu nie dane wrócić do portu. Wojakiem,
któremu miłosiernie zezwala się na śmielsze całusy bądź uściski. Bo też K. na tej wojence się zapodzieje ...

przed kilkoma miesiącami Sonia skinęła na Na Józefa K. z pomieszczeń animatorów
wypieku, przejęta uchyliła pokrywę kserokopiarki, rozglądając się lękliwie.

Słuchaj K, ja się z tego nie wytłumaczę – szepnęła chrapliwie - to mój pierwszy dzień, tak mi zależało,
a ktoś mnie to podrzucił

dopiero Józef mógł zerknąć na przemycony arkusz ksero. Nie powiem, twarz mu się wypogodziła,
wszystko wyglądało na typową w naszej Bagietkowni wkrętkę.

apetyczną - choć Sonia była innego zdania.
to nie ja na tym jestem – zastrzegła stanowczo .
przecież widzę – przytaknął Józef K.
widzisz, ale inni powiedzą że takie rzeczy pierwszego dnia – już tak na pograniczu załamania nerwowego
Szefowi miałam odbić. Przestań się wgapiać. Znasz szefa tyle lat

może zaboleć – uprzedza taktownie pan K. W drzwiach pojawia się Szef. Zafrasowany dzisiaj i nieobecny.
Sonia nie tak rozpaczliwie jak się spodziewał Józef, ściska jego rękę w łokciu. Pomóż – prosi.
cicho – mówię. Ale powiesz mi skąd wiedziałeś ?

Szefie, właśnie, dlaczego my nie mamy kolorowej kserokopiarki ? - zagaduje K i ściska dłoń szefa.
Druga jego dłoń jakoś automatycznie zmierza do Sonii. Wcale nie patrzy w jej kierunku. A ona jak
zahipnotyzowana wręcza mu arkusz ksero. Szef spogląda.
Ooo - spogląda jeszcze raz. Mimowolnie , zwalnia merytoryczną odpowiedź na pytanie K.
Nie będzie szastać, są świetne skanery, drukar .., dobre ujęcie, czyje to ? - pyta konspiracyjnie.
Sonia spływająca rumieńcem kręci przecząco głową

nie ujęcie,a raczej klapniecie – teraz obaj z K. oglądają ksero na wyciągniętej dłoni szefa
– kogoś pełniejszego w biodrach.

dyskutowałbym, ale kiedy ? - w właścicielu musi się zawsze obudzić coś właścicielskiego. Czujnego.
Myślę, że późnym wieczorem – odpowiada pan Józef – i dajmy spokój z przepytywaniem ochroniarza

dlaczego ? - Szef przekrzywia głowę. K. idzie za jego przykładem. Widzisz Szefie tę równiutka
linię przedziałka ?
Powiem ci K, masz rację , w kolorze to co innego. Przedziałka mówisz ?

Sonia zupełnie wypadła im z kadru. Jednak staje za nimi na palcach, zafascynowana.
Ja wiem Szefie, że dyskretnie wywinięte wargi podsuwają zawoalowane obietnice, ale
proszę spojrzeć – K. zakreśla okrąg w powietrzu - przedziałek zakończony jest pulchnym
dołeczkiem. Właściciel potwierdza.
Proszę przyłożyć szerokość palca poniżej – obaj wykonują w myśli podobną geometrię. - Widzi tam
szef zaokrągloną wypukłość ? Nieznaczne rozwarcie ?
Józef znał szefa już tyle lat. Znam ta iskrę spod przymrużonych właśnie powiek - o czym on mówi Soniu ?

Sonia zaplotła właśnie ramiona na piersiach. Spogląda na pantofle. Chyba jej teraz trudno być taką
niepotrzebną. Taka niewinną mężatką. Ale przecież kobieta nie może być wszystkim jednocześnie.
Dziewicą czystą i ...

Mówię o łechtaczce Szefie. Tu się znajduje łechtaczka – K. dotyka tryumfalnie kserokopię palcem.

I co ma łechtaczka do rozmowy z ochroniarzem ? - Szef z trudem powstrzymuje uśmiech.
Sonia z rezygnacja poprawia fryzurę. Jest Uratowana, tylko ...

To że łechtaczka jest niewyrobiona i należy pewnie do jednej z niewinnych asystentek zakochanych
po uszy w tych fijołach z produkcji. A tamten, Szefie, każe jej klapnąć goło na ksero, i całe zamieszanie

w takim razie nic nie wiemy K. ? Soniu ? - Już chciała przysiąść za compem - nic nie wiesz K. ?

nie wiem Szefie. Nie patrzyłem jeszcze – niby tak odchodzą w miejscu. K. wysuwa do Sonii dyskretnie
podniesiony kciuk za plecami

nie patrzyłeś, mówisz. Ale ty ciągle patrzysz - rozważa głośno Szef, i z pewna pretensją -
One ci na to pozwalają K ?

Szef też może – Józef K. odgryza się kąśliwie.
Jak to sobie wyobrażasz K ? - ach jak ja ten Józef K. lubi lawirować na krawędziach

niedawno nagrodzono Sylwię premia motywacyjną. Kupiła sobie takie jedwabne wdzianko z mandaryńskimi
smokami. Czerwonozłoty haft. Widział Szef ? Otóż ! Trzeba takie rzeczy zauważać. Podkreślać. To się
nazywa integracja.

Trzymaj ! - szef wręcza K. arkusz ksero. Czuje się poważnie zajęty. Ale z humorem - I co K ? Nie patrzymy ?

Nie patrzymy Szefie.

czasami K. zerka sobie na kserokopię przed wyjściem z pracy. Mój Boże – wzdycha - że są jeszcze takie
niewyrobione na tym świecie. A przecież to jedynie nasza wina ...


***




Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
gruba | 2009.10.29 23:22:29

świat staje na głowie :)

mieta | 2009.10.29 22:41:48

O matko xD

kjuik | 2009.10.29 09:16:31

KWestia czasu i energii...;)