Wpis który komentujesz: | * 2009-10-23 | (14:55) Kraków Główny - Katowice (16:35) | InterRegio * Jedziemy. Ostatni przedział, miejsce siedzące - na podłodze. Przedział rowerowo-bagażowy. Jest trochę pielgrzymkowo. Dziewczyna jedząca jogurt, oblizująca wieczko. Kolejna, blondynka, kończąca kebab, rozmawia z chłopakiem vis a vis. Poznali się tutaj. Chłopak studiuje na pierwszym roku. Ona na drugim. Wydaje mi się nachalna, ale on ciągnie rozmowę. Widocznie mu odpowiada. Ona jest z Krakowa, z Huty. Ma chłopaka w Opolu. On jest z Sanoka, ale jedzie do Wrocławia. Po mojej lewej siedzi chłopak, z gitarą opartą o ścianę. Jesteśmy ostatni. Za nami już nikogo nie ma. To gwarantuje widok na cały przedział. I jeszcze na kolejny. Tam ludzie mają ładnie wyglądające fotele. Nie obserwują się. Nie jest u nich rodzinnie. U nas zaledwie cztery osoby siedzą na ławeczce. Trzy dziewczyny, jeden chłopak. Jedną z nich jest dziewczyna z kebabem. Po skosie, na lewo ode mnie, na miejscu na koło roweru, siedzi chłopak z słuchawkami na uszach. Dużymi. Słucha czegoś z laptopa, ale tylko na lewe ucho. Prawe ma odkryte, jak gdyby nie chciał odrywać się od rzeczywistości. Chłopak z Sanoka siedzi po jego prawej, po lewej natomiast, w pozycji półleżacej znajduje się dziewczyna. Ma białą bluzkę i mogę podejrzewać, że jest siostrą, lub koleżanką dziewczyny od jogurtu. Tuż przede mną, po prawej, na wspomnianej już ławce, drzemie lub próbuje drzemać, chyba najstarsza kobieta w tym towarzystwie. Najstarsza nie znaczy stara. Zadbana, ubrana ze stylem. Bransoletka z drewnianych, dużych kawałków, kolczyki z kształcie kulek z pleksi, ciemne, farbowane włosy, skórzana, kolorowa torebka. Czerwone buty, czerwony pasek od zegarka. Całkowicie na końcu(początku), po skosie stoi(!) mężczyzna. W ręce trzyma telefon komórkowy, drugą, lewą, trzyma w kieszeni. Pozostałe osoby wydają się mało interesujące. Albo ich nie widzę. Rozmowa dziewczyny z kebabem i chłopaka z Sanoka urwała się już jakiś czas temu. On rozgląda się po przedziale. Obserwuje. Dziewczyna, czyta gazetę, nie potrafię dostrzec jaką. ---- Był konduktor. I konduktorka. Dzień dobry, państwu. Weszła i zaczęła poprawiać apaszkę. Trzeba mieć prezencję. On przybył chwilę później. Zrobili to szybko. Pyk. Pyk. Pyk. Dziękuję. Czy ktoś z państwa ma rozmienić 50 złotych? Nikt nie miał. Nawet dziewczyna z kebabem, choć myślała, że ma. Teraz wyszła do ubikacji, jak mniemam. Nawet facet z komórką, wyciągnął rękę z kieszeni. Teraz obydwiema trzyma telefon. Stereo. Wróciła. Ma krótką spódniczkę, czerwone buty, różowe skarpetki i... jakiegoś koloru rajstopy. Tak, to wszystko na raz. Skarpetki na rajstopach. Dziewczyna od jogurtu chyba się uczy. Co jakiś czas coś pisze w zeszycie. W przerwach rozmawia z koleżanką. Teraz ona je jogurt, przegryzając krakowskim obwarzankiem. Nabiera jogurt na każdy kolejny kęs. Zadziwiające są techniki jedzenia. Szczególnie dostrzegalne są różnice między kobietami i mężczyznami. Ja, jedząc trzymam całego precla w dłoni. Gryzę kęs od całości. Kobiety urywają mniejsze kawałki. Czasem jest to porcja jednego kęsa, czasem dwóch. Jedzą z pasją. Mniej łapczywie. Chomikują na później. I ten psychologiczny trik. Nie zjadłam całej paczki czipsów. Zjadłam całą paczkę pojedynczych kęsów. Oszukiwanie samej siebie. Kreowania wizerunku. A potem przepijasz wszystko, tak jak gustownie ubrana kobieta po prawej, colą. Brawo. Technika siedzenia nie jest tu wcale oczywista. To sztuka. Usiąść tak by nic z rowerowego stojaka się nie wbijało. Usiąść na podłodze tak, by się nie pobrudzić. Usiąść tak, by zmieścili się inni. Zapach pieczywa ryżowego w powietrzu. Chrupie je kebabowa dziewczyna. Jest szczupła, wręcz chuda. Kebeb nie świadczy o tuszy. Chłopak w słuchawkach wstał. Musi się rozprostować. Opuścił słuchawki na szyję. Wyciągnął książkę. Olga Tokarczuk, Bieguny, jeśli dobrze widzę. Tak. Czyta na stojąco. Głowę opiera o wystający wieszak. Wiesza się na nim, o ile mi wiadomo, przednie koło roweru. Dolne wchodzi w stojak służący za krzesło. U nas na wieszaku wiszą kurtki. Moja wisi na klamce, tuż obok mnie. Chłopak z Sanoka ma ciekawą technikę. Dopiero teraz to dostrzegłem. Siedzi na butelce. Zwykła półtoralitrowa, po części wypełniona wodą mineralną. Położył ją na stojaku, w poprzek. To dość rozsądne, nie wiem na ile wygodne. Dodatkowo, od jakiegoś już czasu, dłońmi trzyma, czy też raczej chwyta, się rurki ponad głową. Mężczyzna od telefonu już się nim nie bawi. Przyjął pozycję ochroniarza. Wciąż stoi. Teraz się na nas wypiął. Przetarł szybę w drzwiach. Być może szuka czegoś za oknem. Chłopak od książki znów siedzi. Schował słuchawki i laptopa. Ziewam. Boli mnie gardło. Ludzie przybierają dziwne pozy. Komuś się źle czyta. Komuś się źle pisze, komuś się źle śpi. Mi się źle obserwuje. Nikt nie zainteresował się bardziej niż inni. Nikt mnie nie zaintrygował. Jestem zawiedziony. --------- |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
bezcukru | 2009.10.29 17:37:02 nie masz pojęcia, jak bym chciała, żebyś kiedyś jechał ze mną pociągiem. spróbuj. toruń-gdańsk i gdańsk-toruń ;) |