Wpis który komentujesz: | kiedy któregoś wieczoru siedziałam z R. w jego biurze, rozmawiając o pierdołach i popijając trochę zbyt mocną kawę zabielaną śmietankowym proszkiem, on opowiedział o życiu bez przystani, gdzie większość swoich rzeczy cały czas ma się w kartonach i najczęściej wozi je ze sobą w samochodzie. powiedział wtedy, że ja na pewno nie wiem co to oznacza. jak tak się teraz rozejrzałam wokół, to przypomniałam sobie, że wiem. w zakładzie z R. wygrałam (ja obstawiałam Adamka, on Gołotę - o naiwny!) wielką butelkę białego rumu. może jak będę odbierać wygraną, to uda mi się zobaczyć jak się urządził w swoim mieszkaniu w mieście nad morzem, którego mu serdecznie i z całego serca życzę, więc może mu się spełni. może jedno z nas posmakuje wtedy rozpakowania kartonów na dłużej, może tak na prawie-zawsze. przyniosłabym wtedy w prezencie roślinkę, taką zieloną z grubymi błyszczącymi liśćmi, której nie trzeba podlewać za często, bo komuś tak smutnie nieczułemu jak R. mogłoby się przydać takie zielone małe życie w domu, a zwykłego fiołka by zamordował, a to zielone grubo błyszczące, którego nazwy nie pamiętam, to wytrwała bestia, łatwo się zasuszyć nie daje. księżyc świeci mi przez okno w suficie, tak jak lubię. K. molestuje smsami, których treści nie jestem ciekawa. T. czeka na maila, którego nie napiszę, bo wcale mi się nie chce, bo ja wcale za nim nie tęsknię. R. pewnie właśnie wyszedł z biura, pracoholik perfekcjonista, budowlany mesjasz i zbawiciel, masohistycznie lubi po 14 godzin zasuwać, a potem dziwi się, że z kartonami w bagażniku żyje. polubiłam chłopaka. tak samo jak ja wydaje się być zepsuty. porysowany. sercem utrzymuje bezpieczny dystans, chociaż czasem się zapomni i się otwiera. zauważyłam, że na większość z nich tak działam - otwierają się. pewnie to dlatego, że jestem dziewczyną. a oni przecież też mają potrzebę pogadania. najczęściej, bo niektórzy wolą się schować w swoich skorupkach. szanuję to. nie ciągnę za język. po prostu siedzę przed nimi, z kubkiem ciepłego, słucham, śmieję się, opowiadam. cieszą mnie chłopcy, mówią, że im budowę sobą rozjaśniam:) coś sobie dziś miejsca znaleźć nie mogę... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
sinuhe | 2009.11.03 00:47:41 wreszcie żyjesz. No i cieszę się okrutnie |