Wpis który komentujesz: | Sławomir Różyc - Ballada o żurawiu wieżowym rozkręcili poukładali na wielkich ciężarówkach i wywieźli mój ukochany biały dźwig bez uprzedzenia to było w czwartek a dzisiaj na dywanie siedzę wszędzie twoje uśmiechnięte zdjęcia porozrzucane i robione ukradkiem oboje nie mamy gdzie się podziać w te spadające na nas weekendy nad wina lampką nauczyłam się dla ciebie malować usta a rano aktówkę ramionami obejmuję tak że coś się w tobie przeciąga i unosi brew w tej windzie ale najbardziej wieczorami byłeś obecny światła miasta rzucały twój cień po ścianach mocne żebra i i prawdomówne kąty ramion tak – powiedziałam sobie – On jest tym dźwigiem dyskretnym tak pragnę abyś zawsze zaglądał przez okno kiedy o siódmej wybiegam z kąpieli spóźniona i bez potrzeby gubię ręcznik przed lustrem ty który za moim oknem ze szwedzkiej stali jesteś i jeśli się nauczyłam sztuki z opadającym ramiączkiem jeśli na początku kariery przebudziłam się w moim pierwszym apartamencie z myślą zaraz tutaj ktoś wejdzie i wydrze się Dlaczego nie sprzątam ? nie musisz wcale zaprzeczać mój chłopcze w żółtym kasku że świat nie zbałamuci już upartych kobiet a tam na stole leży projekt Jodłowe Wzgórza możesz sobie być wysportowany i rozpięty możesz drwić z życzliwości okazywanej mi przez miejscową société ale kiedy na Jodłowe Wzgórza zwołuje ptaki to szminka jedynie podkreśla warg mych zapach nie wolno zimnym metalem wypełniać usta bo jeśli kobieta pośród drzew na urwisku staje to wiatr wplata w jej włosy odwieczne słowa matek i nie dla siebie znaczy zielone zbocze w powietrzu ciepłym palcem nie dla siebie znosi te wszystkie sztuczki z łamiącym się ramiączkiem nikt się nie dowie jak bardzo mi stwardniały sutki kiedy zaglądałeś tutaj ostatni raz mój cieniu w światłach przejeżdżających aut wysmukły potem rozkręcili cię śrubka po śrubce poukładali na wielkich ciężarówkach i wywieźli mój ukochany biały dźwig jak ich prosiłam byli taktowni nagle jestem mniejsza o cień o żółty kask w słońcu wiesz nakarmię teraz na Jodłowych Wzgórzach sikorki powiem im : Że nas chciałeś to było w zeszły czwartek dziś już nic nie zasłania mojego okna w morden, przetrwałem masakre ... *** |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
sinuhe | 2010.12.10 08:51:16 maaalina Mali, i ja sie cieszę niemożebne i, nie wpadłem tu przecież na sanki maaalina | 2010.11.23 11:11:04 wiiitaj sinuhe !! miło Cię tu widzieć , co prawda ja ostatnio za często też się nie pojawiałam ((\'; sinuhe | 2010.11.21 00:37:33 sth. tak, serduszko.. dobrze widzieć Cie szczęśliwą :) sinuhe | 2010.11.21 00:35:23 mieta. Najwyraźniej mam tych żywotów siedem, ale jest jeszcze jedno intrygujące podobieństwo, mam tez rozumu tyle co kot napłakał ... :) sth | 2010.11.20 22:37:50 tak mieta | 2010.11.20 22:01:09 Sinuhe Ty żyjesz ;) sinuhe | 2010.11.20 18:02:39 tak to ja dzemma, musiałem do końca wypełnić formulę ale jak widzisz powoli wracam. No i, pozostałem sobą ciut bardziej zamyślonym ale nie dałem się zjeść z kartoflami, Buziaczki, cały obłoczek ich : ) dzem | 2010.11.20 17:29:43 sin! |