Wpis który komentujesz: | * Sławomir Różyc - Stefania, ma oczy zielone VIII. Opowieści najstarszych kobiet Homo Sovieticus Dniu, co Jej skąpisz mój dniu w wodewilach jeszcze nie znalazłem o zmierzchu wystawy tam się spotkamy tam kołnierz postawię znów prawdę mówimy tylko nieznajomym tak chciałem dorosnąć w zniewolonym kraju i materii dotknąć i wysoko w górę palcami określić pierzastość substancji nie wiedziałem jeszcze do czyjego nieba z skrzypieniem huśtawki nam równie daleko były nam marzenia jak w bezy cukierni ale biec się chciało i w drzwiach pawilonu ciężkich jak w twierdzy piskliwych zawiasach bo tam się w złudzeniach szukało nagrody Gdzie pisali : słodkie Mówiliśmy : słodkie męstwem nadziewani w kluchach niedomówień ta nasza słodycz z mąki pod językiem jak żeglujące nad głową kotlety te nasze w mące obłoki mielone dzieci chcą wierzyć chcą sięgnąć palcami i czerwień sukienna nam barwiła dłonie Dziś rzekomo nieważne, dziś starasz się wmówić jogurcików powszechne w szczęściu Wniebowzięcie byś dźwigał w milczeniu, smakował Narodzie tą ofiarowaną z azjatycka Wolność ? Dniu, co do Niej tęsknisz a skrywasz spojrzenie Czy każdemu mosiądz kładł sen na powieki ? Czy noc godniejsza od poranków pustych Czyśmy tej nocy słyszeli pacierze bezgłośne wargi matek przed zaśnięciem Czy taką bajkę dam ci dziś z wystawy ? Ciuchcie za szybą. Osiołki. Pacynki Ciężko z ciuchcią walczyć pod unijną flagą Czy ja ciebie zwodzę ? Czy sam siebie zwodzę Czy w szafie nam sztandar wciąż idzie czerwony ? I coraz trudniej ci posłuch utrzymać w snach ascetycznych i w pierzu miast słowa Masz jakieś wspomnienia z tej rodzinnej strony gdzie do matki bliżej pościelą składaną szorstką na łokieć. Na długość krochmalu Kryjesz się urzędach i zasądzasz smutek Nikniesz bez wstydu i nadal kaleczysz pamięć topielczo w obrazkach w bełkocie aż się rozwieją gdzieś satelitarne słowa ułomne na kartę w impulsach Szept przebłagalny po gwiazdach, daleko dla tego miasta tego pokolenia dla tych poetów porzuconych w pyle czas pisać pacierze czas ich alfabetu i nieba sięgnąć i wysoko w górę niech nas poprowadzą hen pięty dziecięce z tamtych huśtawek ku Polsce Kreonie ... Lauda. Opowiadali o nim w ciasnych kręgach przy ogniskach mówili, im płomień wyższy, to i nie wyciągnie maszkara pazurów z ciemności a On, pojętny strzeliste nasze płomienie i lęki poznawał pilnie zakradał się do nas przy styczniowych kuchniach kiedy się o takich z ckliwości, opowiada chętnie i o tym, że wystarczy nam w jedno ciemność odegnać i o tym, że Mima, siostra przyrodnia w sakwach snu marzenia nasze poranne przekłada liśćmi blekotu a przecież tak niestrudzenie wyglądamy przednówka wystarczy krąg zacieśnić i mieć na patyku własną rybę Jedynie one wiedziały jak gorzki potrafi być mlecz po ościach czytają Mima kobiety najstarsze widziały jak przełykał najwyższy płomień z ogniska choć zawsze spóźniony, poznał już druk i medycynę i każdą naszą zabawkę na wspak w dłoniach obróci do każdego marzenia doda swój szych w imieniu przymilnych powoła się na policje i konwencje i jeszcze westchniemy nie raz do naszych marzeń, z których dźwignęli porcelanowe baszty Wiedzą najstarsze kobiety z mówionych ksiąg, z pisanych nim atrament obeschnie, wirtuoza już łechcze poklask zaufaj kobietom najstarszym, kiedy rozpalają kuchnie gazetą najświeższą w ich oczach znajdziesz, że w bezstronności nie jest mądry ten co krzyczy wcześniej powiedziane, i pośród innych w plecy wrasta a ten, który skromności wytknie jeśli pstrokate krawaty przymierza pozna, kiedy uczciwości podstawią, sześciokonną karocę aż w końcu się skusi, i pójdą za nią wykształceni i piękni ci, co nie jedzą mięsa, ci, co mają piękne zęby i kochają zwierzęta już w ich duszach słomianych, zapomina się nagle zadbać wcześniej o ludzi One wiedzą o tym, nic nie umknie spojrzeniu wyblakłych oczu widziały, w jakie liście przyprawne zawija karpie siostra snu a jeśli czas nieznośnie napina ich krosna usłyszą Mima w powietrzu po cieple słów, nie zwiedzie ich piękno czy akcent żeś martwy znają Tą kuchnie, wszystko po omacku i tyle razy oparzone palce zagłębiły się w sekretach nieba, w kroplach deszczu na wietrze w zapachu ziemi, i kiedy liść spada najmniejszy, zdaje się niepotrzebny z wiekiem sadzą po kominach piszą. Warstwą na warstwie Całość stworzono na parę, chodzić w tym niewygodnie Najpierw, wolną wolę otrzymał człowiek. Z niej czerpie władza szaleństwo, mędrzec tłumaczy jej strach, aby w samotności starczyło na świece, krawcowi światła, poszyć nauce nowe ubranka zmienia je niecierpliwie, i poprawia szkiełka, im bliżej tym bardziej nie wie, gdzie placki na słońcu smaży, skromny Darczyńca i jeśli ujmiesz dzisiaj zgrabnie ogon i płetwy dalej przed swoim Słońcem uciekać będzie Księżyc i ziemia w sadzie ciągle odnawia z błękitem przymierze majową ulewą mieliby uczeni doktorzy, szukając w kruszynach maciupkich, być tak, bardzo samotni ? miałby swoim ogromem nieczuły być Kosmos ? i człowiek w jego lodowatej czerni, przekrzykiwać strach strachem innych, w bólu tak strasznym, aż się samemu, sobie wyda logiczny ? Posłuchaj, inny ład się mieści w oczach starych kobiet kiedy stały przy kuchni, w sadzie z każdą wiosną wielobarwny koliber zawsze łączył się z kwiatem wiśni Kobieta, i przy jej piersi drzemiące dziecko to za nią Mim na szczudłach przebiega ulice pod rękę z siostrą Pychą tańczą o bruk walce ze szczudeł w okna pluje rozżarzonym gwoździem i w bólu, strach swój topią zbiry von dem Bacha z Wolną wolą zwycięscy przed pustym Kosmosem ? wiedzą stare kobiety, nie ma nic bez pary wiedzą, i współczują jest maleńka drobinka, co ożywia większą Wagnerowskie kukły wrzeszczą w głowie Boga dlatego masz jeszcze na patyku Rybę Z Wikipedii Homo sovieticus – wg Tischnera – to zniewolony przez system komunistyczny klient komunizmu – żywił się towarami, jakie komunizm mu oferował. Trzy wartości były dla niego szczególnie ważne: praca, udział we władzy, poczucie własnej godności. Zawdzięczając je komunizmowi, homo sovieticus uzależnił się od komunizmu, co jednak nie znaczy, by w pewnym momencie nie przyczynił się do jego obalenia. Gdy komunizm przestał zaspokajać jego nadzieje i potrzeby, homo sovieticus wziął udział w buncie. Przyczynił się w mniejszym lub większym stopniu do tego, że miejsce komunistów zajęli inni ludzie - zwolennicy Kapitalizmu. Ale oto powstał paradoks. Homo sovieticus wymaga teraz od nowych «kapitalistów», by zaspokajali te potrzeby, których nie zdołali zaspokoić komuniści. Jest on jak niewolnik, który po wyzwoleniu z jednej niewoli czym prędzej szuka sobie drugiej. Homo sovieticus postkomunistyczna forma «ucieczki od wolności», którą kiedyś opisał Erich Fromm (Tischner, 1992) |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
aniol | 2011.03.23 19:52:05 gdybym ja tylko miała jeszcze w sobie coś z anioła... sinuhe | 2011.03.11 12:03:23 kru rze3czywiscie nie kumkamy sobie. Widziałem ostatnio piękną fote Nonia sinuhe | 2011.03.11 12:02:01 golddiga Homo sovieticus praktycznie na Nlogu nie egzystuje. I to jest krzepiącą wiadomość Miluśko kru | 2011.03.07 16:00:20 siema sin, jak sie miewamy? dawno troche nie gadalismy, mow mow, co slychac w glosnikach :) golddigga | 2011.03.07 10:11:07 \"trzy wartości były dla niego szczególnie ważne: praca, udział we władzy, poczucie własnej godności.\" ten gatunek dalej egzystuje. sinuhe | 2011.03.04 09:34:29 anioł ach, bo ja naprawdę czasem rozmawiam z aniołami :) aniol | 2011.03.03 18:01:19 z każdego Twojego wpisu i komentarza dowiaduję się czegoś o sobie. jak to jest? ;) |