Wpis który komentujesz: | *** Sławomir Różyc. Kroniki portowe. III. Bramy Delfina III. Pigmalion. Ming Ich stukanie dyskretne bo ciężarem głuche Stukają w brzeg szafki niby przez tekturę Tętnią nam wypukłe wabią ciepłem strawy Wdzięczne choć bezdźwięczne odgłosy wydają Lśniące są okrągłe z dynastii Gomułki Po obwodzie większym łatwej słońce złowić Ono przeskakuje niechciane buraczki Szkliwem zygzakuje po kości słoniowej Czy za sprawą glinki ? - oglądamy z księdzem Michał nie chce wierzyć choć już wyblakł szlaczek W co masy widelcem niegdyś w kombinatach Dla ojca stylowe ? - ksiądz czyta pod spodem Dźwięcznie zgłoski składa co niegdyś bezdźwięczne Spółdzielnia Przyjaźń. Miejskie Bary Mleczne IV. Atrament Około dziesiątej na badaniach Jesień W skromnej sukieneczce na chudnącym ciele Ostrej jej w powietrzu niepodobnej zebrać Strzępka rannych rozmów w kart choroby szelest W zaciszu Chirurgii w jej kątach najdalszych Czy zdoła stetoskop wydobyć atrament Czule pędzel wznosi w noc bobrowym włosiem Miękko za oknami spija w czerniach granat Czy cień by zaistniał bez pasmem odbitych Lanc świetlnych o komin z obłości księżyca Ostrza rozczapierza w napowietrznych drutach Jak raróg skrzydłami trwoniący swój poblask W cztery strony pomknie atłasem Miesiączek Cień brzozy deseniem mierzy do kołnierza Szemrze w miejsce listków - Anno - po imieniu Baletki dziś w bieli zasznuruj wysoko Chwycę cie w konarach po wilgotne pachy Mrugniesz mi tej nocy bystro mroźnym szkliwem Z fiakra od Laurenta szczypiącym powiewam Bo w skrach zatrzymany peniuar Ci niosę Gdzieś o jedenastej czarny frak obciągam Choć w kątach najdalszych już wiruje kokon Co nawija sznurki trzeszczy sadza z motków Cylindrem okrywam błyszczącą łysinę On – Gotów ! - latarnia w alejce wśród klonów Światłem przez nów sięga przecina nów łamie Po maźnięciach srebrem herbaciane krople Gaszą odrobinę chrzęszczące mankiety Latarnia po trawie blask klosza przypina A co jej po wiedzy z Księgi Liczb wiadomej Że Czas z nowiem miesiąc w przestrzeni ustala Czy znając proporcje przykładamy miarę ? Czy w szpitalnym kącie muszą jęczeć zwoje Czy latarnia tupiąc z dnia ścierpnięte stopy Już po stawach chrupie prostując palcami Przez chwilę zamiera na miarowy stukot W pół do jedenastej alejką wzdłuż ławek Które w ich drzemaniach z szpitalnego okna Zwykle nie dostrzegasz bo flamandzką zieleń Bardziej im z pni w brązach zniewoliła jesień A jeszcze kobietki wciska w płaszcz obszerny Trzeba aż latarni by pierś kształtną dobyć Czy makler w cylindrze potrafi być bardem ? Lekko dźwiękiem z cyny tupot pantofelków A gdzie stawia stopę w mały czynel dzwonić Póki łydka naga złoconym klarnetem Niby jej przez mostek na mostka obcasie Zanim kruchą w kostce obcisła cholewa Na zimę w pociągłym futerale domknie Pnie się jedenastą po schodach zgrabniutko Kołysze się w burtach do Anioła siostra W kącie z szmeru wirów owal kapelusza Ona na dyżurce z magmy dratew ciemnych Przez twarze skostniałe On swą twarz przeciska A tyle w niej krzyku co w ich wargach skrzywień W wyrwie z prostych kantach już Król korytarzem Spogląda na księżyc było że dojrzewał Szybciej lipcem gęstniał gdy okna otwarte Dziś klamek nie ziębi bo duszę odnalazł Gdzie embrion z kokonu powoli dziś skapnie Drzwi tam nie pojękną przecież Henio wrócił A żółć po tężniach nie dobędzie syku Administratorom nagle ciąży w grdykach Blady Pigmalion już płaszcza dotyka Ożywiona materia wdzięczy się do swoich Palczaste włókna - ale o tym - lepiej Szeptów ćmy posłuchać Jakie nam stetoskop złowił do słuchawek V. Michał Anioł. Rozmowy o prowiancie Ileż z tą łyżką bohaterskich czynów Można dokonać ruszając uszami Ileż głębin z marchwią ileż kapuśniaków Przemierzył łyżki liść aluminiowy Ty mnie Aniele zabierz na wyprawę Spójrz na herosów na tych łózkach w szereg Siła w nich tli jeszcze chociaż oko słabe Opowiedz mi jakąś nim opuścisz Jolkos Opowiem ci siostro w czepeczku na spinkach W rzęsach takiej prędkiej niby sójek trzepot Jeśli łyżkę kiedyś pod spódniczkę włożysz Jej chłód w figlarny uśmieszek obleczesz O ten trzepot śmiechu na dalekich morzach Postrącamy smoki i harpie powietrzne metafizycznie ... > |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
sinuhe | 2012.09.16 17:23:00 alf2 zmieniło się, ale nie każda zmiana jest dobra :) sinuhe | 2012.09.16 17:21:48 anioł kiedyś wahając się nad konsekwencjami komentarza, zatrzymałem na kompie , i zemściło się alf2 | 2012.09.14 00:43:39 Po prostu się zmieniło... Wchodzę tu z przyzwyczajenia. aniol | 2012.09.09 21:29:20 miałam ogromny komentarz przygotowany. bardzo na temat, byłam z niego dumna. ale wykasował się... a dziś nie jestem w nastroju na tworzenie czegokolwiek. powiem tylko, że w moim odczuciu nie ma takiego pojęcia \"kiedy antyk nie zaznaczył jeszcze swojej obecności\". jest nieodłącznym elementem życia, pod każdym względem... sinuhe | 2012.09.08 17:08:28 I ja mam przed oczami Knossos, aniołku. I pojawi się niebawem Afrodyta choć nieco przekornie mój Pigmalion bardziej odwołuje się do mitologii i Cypryjczyka niż profesora ze sztuki G. B. Shaw , znakomitej zresztą, i bardziej zajmującej niż spotkanie Kleopatry z Cezarem, też pióra tegoż autora potwierdzam też odniesienia w Kronikach portowych do wspominanej sztuki G. B. Shaw. Ale tematyka, unikana zwyczaj przez poetów, a rodzimych szczególnie, pozwala mi na nowe , nieograniczone w niczym, otwarcie wiele znajdziesz odniesień do Antyku w Kronikach portowych. Sam poeamt, którego istota jest przemijanie, znaczenie i istota Czasu, ma i swoją wymierna akcję. swoje dzianie się. Swoje pytanie : Co dalej poza fizycznym trwaniem ? Kroniki są utworem zstępującym w Czasie. Znaki topograficzne na tej mapie są naniesione spojnie. Czasem się powtarzają, a czasem pojawiają się pośrednio i raczej opowieść przedstawiając zdarzenie w tym okresie zaciera ich znaczenie pojawiają się koniki Scotta i jakaś historia romansowa, nieco wcześniejsza z czasów zaboru carskiego, dziejąca się najstarszej części szpitala. Pojawia się tez Wenecja jako potęga morska na morzu Śródziemnym. Candia jakby bliższa Heraklionowi. Stąd już bliżej do harpii, do Jolkos i do Miletu, i dalej przez morze Czarne pojawia się Egipt, gwiazda Isztar, pojawi się i Persepolis z Amestris, a jesli kompozycja i talent poety udźwignie pojawi się i Amastris aż cofniemy się z Pigmalionem daleko w Czasie, zanim powstała Grecja, w poszukiwaniach Diamentowej Bramy, ścisłe tam, gdzie zacząłem jednoczyć swój świat poetycki, gdzie sięgam pewnie wyobraźnia poetycka najdalej i pewnie tak to sobie umyśliłem w dzieciństwie. Przed trzema laty zjednoczyłem świat, ale musiałem wytyczyć w nim autostrady. A są to moje Bramy odwołujące się do rzek , ptaków, kwiatów, owoców, owadów i miejsc mimo powstających Bram długo nie mogłem odnaleźć płynności w przemieszczaniu się w tym ogromnym świecie .. i wtedy napisałe4m Bramy Zodżi La, matkę wszystkich Bram, i wszystkie jak za dotknięciem szklanej kuli stanęły otworem a wracając do skrzywienia zawodowego, dotychczas określałaś antenatów współczesnych, a jak będzie przy lekturze mojej wizji, kiedy Antyk jeszcze nie zaznaczył swojej obecności ? aniol | 2012.09.08 10:51:43 oglądałeś My Fair Lady? Pigmalion to tytuł sztuki, na podstawie której napisano MFL;) a słysząc bramy delfina, mam przed oczami wielki pałac minojski, może być ten w Knossos, ze wszystkimi freskami które się w nim znajdowały. zboczenie zawodowe...;) |