breaking_good
komentarze
Wpis który komentujesz:

Bartek zadał mi dzisiaj istotne pytanie - na co czekam? Wciąż się kręcę, nie umiem znaleźć miejsca, szukam pretekstów, dziur, niedociągnięć, zwlekam, ale dlaczego? Myślałam nad tym dzisiaj i znam już najważniejsze odpowiedzi (wszystkie związanie z nerwicą natręctw):

czekam na idealny moment..

- mam nadwagę i nie podobam się sobie do tego stopnia, że nie umiem wyjść na zewnątrz. Próbuję schudnąć w domu, ale mi nie idzie. Musiałabym wyjść, żeby się ruszać tak, jak potrzebuję, ale wyjdę dopiero, kiedy trochę schudnę, a nie wyjdę, bo w domu nie chudnę, i... sami rozumiecie.

- nie zrobię nic konkretnego, bo mam bałagan w plikach komputerowych, zdjęciach i notatkach, są niepoukładane i nieposegregowane i czuję od lat wewnętrzny ciężar zaległości i cokolwiek robię, czuję, że noszę ten balast ze sobą, ten bałagan jest z tyłu mojej głowy przez cały czas - rzeczy, których nie zrobiłam i nie posegregowałam. (Od zawsze nie potrafiłam korzystać z czegoś, czego elementy nie były posegregowane przeze mnie - omijałam to, jakby całość nie istniała, nie brałam tego pod uwagę - jak szafka z grami, ubraniami, piórnik, plecak, pokój - nie mogłam zacząć bawić się w nieposprzątanym pokoju, itp.) Od 2011 moje korzystanie z komputera, zdjęć i własnych notatek to czysty chaos, zapisuję, ale nie wracam do tego nigdy, bo nie jest poukładane.

To są moje dwie największe życiowe frustracje, które ciągną się za mną już tak długo, że wydają się mi nie do przejścia. Na co dzień nie myślę o tym, jak to wpływa na mnie i zajmuję się mniej istotnymi rzeczami, zapominam, że przede wszystkim powinnam zająć się wyżej wymienionymi. Nie potrafię się przełamać i tego zrobić, bo to już ma status nienaruszalnego ciężaru, otoczkę niewykonalności, która budowała się z biegiem lat.. Nie wiem od czego zacząć, wydaje mi się, że potrzebny jest odpowiedni czas, plan,.. ale wiem, że to bzdura. Jak to pokonać?

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
breaking_good | 2015.06.12 09:52:41

Zmusiłam się, wybrałam się na siłownię i fitness. Teraz \'tylko\' trzeba tam wracać ;) Pozdrawiam Cię również :)

mirabelek | 2015.06.09 19:20:59

Szkoda, że nie miszkamy w jednym mieście. Ukradłabym Cię na trening muay thai. Nie brzmi kobieco, ale po dwóch miesiącach samej siebie nie poznaje. Na sale zaciągnęła mnie koleżanka i tak już zostało, nawet się nie obejrzałam jak zleciały mi te kilogramy bez żadnej diety. Może warto poszukać wśród znajomych kogoś, kto nie będzie zwracał uwagi na Twój wygląd, a pomoże Ci zmobilizować się do ćwiczeń/ odnaleźć tę niszę, w której czujesz się na tyle dobrze, że z przyjemnością będziesz wracać do ćwiczeń. A tak poza tym to pozdrawiam po długiej przerwie. ;-)