Wpis który komentujesz: | Wrocilam z Warszawy, bylo dobrze. Spotkanie z prawie wszystkimi zaplanowanymi plus jeszcze wiecej osob. Akcja 'piwo w kubku z McDonald'a'. Zakupy, mile spotkanie, obiad w Samirze (pozdrowienia: Jedrek, Daniel i Wojtek,0), spacer, wystawa Andy'ego Warhola. Jak wystawa moze sie ktos zastanawia? A wiec, moge powiedziec, ze sie zawiodlam. Nie zobaczylam puszek Campbell'a ani Marilyn Monroe, jedynie z 'bardziej znanych' okazow byl jeden obraz Mao Tse-Tunga. Autoportet pt. 'The Shadow' zwrocil jednak moja uwage, ale jak na wystawe taki jeden zwracajacy uwage to za malo. Wystawa ogolnie wyglada jakby byla zrobiona w pospiechu. Zero przemyslenia, wszystko poustawienia po kolei. Niby jest podzielona na 'okresy', ale jednak to nie jest to. Nie pokazuje rozwoju artysty, nie wnosi nic nowego do naszych serc. Po tak wielkim naglosnieniu owej wystawy w telewizji spodziewalam sie, ze chociaz bedzie ona warta tych kilkunastu zloty (w koncu ile musieli wydac na sama reklame?,0), ale nie jest. Sa ludzie, ktorzy chodza po kilka razy na wystawy, zachwycaja sie, ale trzeba wziasc pod uwage, ze to musi istniec 'TAKA' wystawa, a wystawa Andy'ego Warhola do nich nie nalezy. Po wystawie trzeba bylo wracac na autobus i do domu. Rozmowa z kolezankami przez cala droge. Text do kierowcy 'czy moglby pan wlaczyc klimatyzacje, bo juz nie mamy czego zdejmowac?' i powrot do domu. Jest dobrze... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
nasta | 2002.02.12 07:00:46 Dailedia caly czas zyje =) pozdrowie. Grzesiu hmm zobaczyc zawsze warto, jesli masz znizke, heh, ale nie ma sie czym zachwycac, ot co grzes | 2002.02.12 01:44:31 a to sobie podaruje, andy'usia... Dailedia | 2002.02.11 22:41:00 Co sie wogole z panem estar-iem dzieje,,,pozdrow go od nasss. |