Wpis który komentujesz: | Czytam sobie nlogi, chociaz powinnam uczyc sie do testu, ktory czeka mnie za marne 8 godzin. Tradycyjnie juz, usunelam problem poprzez systematyczne odkladanie rozwiazania go na pozniej. Nie o tym mialo byc, nie to mnie w chwili obecnej frapuje. Frapuje mnie nastepujace zjawisko, ktore zauwazam na kolejnych nlogach, w kolejnych poplatanych historiach. O milosci rzecz bedzie. Piszac "milosc" zawahalam sie, oczywiscie, bo moze w zlym guscie, moze chalowato, moze moznaby jakos bardziej nonszalancko. I o to mi wlasnie chodzi. Dlaczego,no dlaczego, nie wstydzimy sie nienawisci, a tak strasznie, okropnie glupio przyznac nam sie do jakiegokolwiek afektu? Ze takie emocje to slabosc? A gowno. O ile wiecej potrzeba sily i odwagi, zeby cos, kogos kochac; zeby przyznac sie do tego przed soba i-okurwatylkonieto-przed kims drugim. Wkurwic sie, nawrzeszczec, wykrzywic twarz jest latwo. A mimo to chlod bierzemy za oznake sily, stabilnosci raczej niz strachu. Nic ja nie rozumiem. Milosc usprawiedliwiam, tlumacze sie z niej, analizuje. Chowam pod poduszke, tracam z daleka patykiem jak smierdzace lajno. A zale wylewam. Wylewam zlosc i ironie. Cholera, naprawde nie stac mnie-tam mnie jak mnie, mloda jestem i glupia-ale innych, tych madrych, dojrzalych ludzi, czy ich nie stac na szczerosc przed samym soba przynajmniej? Naprawde tacy wszyscy jestesmy slabi? Eeeee....czegos chyba sobie nie wkalkulowalam w ta ulomna polemike. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
galaxy | 2002.04.26 14:39:59 A może to taka strategia obronna - gdy pokazujemy złość, agresję czy chłód - inni postrzegają nas w taki sposób i nie próbują nas ranić. Natomiast okazywanie ciepła, miłości jest obnażaniem się. A to w krótkim czasie wykorzystują niektórzy ludzie i uderzają potem w czułe punkty, raniąc nas do głębi. Dlatego nie wydaje mi sie, żeby to był wstyd, tylko raczej instynkt samozachowawczy. Ale mogę się mylić - wszak to moje zdanie, oparte na własnych doświadczeniach. vlight | 2002.04.26 11:38:35 Piszac "milosc" zawahalam sie, oczywiscie, bo moze w zlym guscie, moze chalowato, moze moznaby jakos bardziej nonszalancko. Własnie. boimy się dziś tego słowa. boimy sie tego, że możemy je.. wyświechtać, zużyć. tak wiele jest uczuć podobnych do miłości. być moźe dlatego nie pisze się o tym. to raz. dwa - nie umiemy pisać o miłości. popada się wtedy albo w styl rodem z brazylijskich seriali, albo w bełkot nic zgoła nieznacznący. Stąd kluczenie, stą omawianie... chyba. hm. Wybacz, że się rozpisałem, ale temat ważki. krashan | 2002.04.26 10:28:55 Po prostu to czego się chcemy pozbyć wylewamy na zewnątrz, to zaś co nas cieszy zostawiamy w sobie. |