krashan
komentarze
Wpis który komentujesz:

Hmmm... Moja szanowna mamusia postanowiła mi wygłosić pogadankę umoralniającą... Może przesadzam, ale mi się wydaje, że wygłaszanie takich tekstów człowiekowi tuż przed trzydziestką, pracującemu i posiadającemu wyrobione poglądy na życie, jest pomysłem mocno spóźnionym. Nie każdy się w końcu kieruje w życiu przykazaniami o. Rydzyka. A w każdym razie na pewno nie ja. I swoim życiem sterować nie pozwolę ot co. Czuję, że mi się w oczach takie chłodne niebieskie ogniki zapaliły... No nic, powiedziałem swoje zdanie i zobaczymy co będzie dalej. A tymczasem nie mogę się doczekać pewnego obiadku :-,0).

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
B:) | 2002.05.24 01:18:11
aha, zapomniałem ... http://sex.o2.pl/fantazje/fan0403_6.html

B:) | 2002.05.24 01:17:20
smoku .... Dla Brązowookiej Pamięci Czerwonej Królowej RameN :)))

smok | 2002.05.23 23:59:27
To był paskudny tydzień. Jeszcze kilka dni temu delikatnie pieściłem kierownicę mojej Czerwonej Królowej Szos, czule szeptałem o tym, jak pozna co to seks... Marzyłem o chwili, gdy spotkam się z moją Brązowooką i razem zaszyjemy się w tym cudownym wnętrzu pachnącym świeżą skórą, zagłębimy się w miękkości szerokich foteli i oddamy się powolnym pieszczotom. Potworny ból karku i pleców po raz kolejny przypomniał mi o bolesnej rzeczywistości. Czerwona Królowa leżała teraz upokorzona, jej piękno znikło w jednym momencie, rozdarte blachy, chrome koła, płaczące pustymi oczodołami okna... Marzenia... Jak one łatwo umierają... Odwróciłem wzrok od podjazdu i poszedłem powoli w kierunku domu. Drażnił mnie tak lubiany zapach smarów, rozpuszczone, spocone włosy opadały na czoło, rozcięta szyja, poobcierane nadgarstki i palce nieznośnie piekły, ubłocone spodnie i koszula krępowały ruchy. Otworzyłem drzwi, wszedłem do domu i idąc zacząłem się rozbierać. Rzuciłem brudną koszulę tuż przy lustrze, na chwilę zatrzymałem się i popatrzyłem w nie. Żałosny widok... Szybko obróciłem głowę w kierunku łazienki, wpół kroku oswobodziłem się ze spodni. Odkręciłem kurek, woda spokojnie zaczęła napełniać dużą wannę. Wziąłem butelkę i dodałem kilka kropel magicznego płynu. Szeroka fala piany rozlała się po tafli wody. Zdjąłem skarpety, zrzuciłem slipy i zanurzyłem się w błękit wszechogarniającego ciepła. Złe myśli zaczęły odpływać, nagie ciało oddało się delikatnej pieszczocie wody. Zamknąłem oczy, przywołałem miłe obrazy wspomnień... Zmęczenie szybko dało o sobie znać; ocknąłem się może kwadrans, może pół godziny później. Nie wiadomo skąd poczułem coś miłego, słodki zapach rozpływał się w powietrzu. Otworzyłem powoli oczy, zachodziło już słońce. W aureoli złotych refleksów zamajaczyła kobieca sylwetka, wyostrzyłem wzrok i czerń ustąpiła znajomym kształtom Brązowookiej. Stała tyłem do mnie wpatrzona w widok za oknem, dlaczego nie zauważyłem jej wejścia? No tak, zostawiłem otwarte drzwi do domu, pewnie nic nie uszło jej bystrej uwadze, szczególnie Czerwona Królowa... Rozejrzałem się; na brzegu wanny paliło się kilka pachnących świec, które tak uwielbiam, drżące płomienie tańczyły niemrawo. Kolejne krople jedna za drugą kapały z kranu uderzając i burząc spokój wody. Brązowooka wiedziała dobrze co lubię i jak sprawić mi przyjemność, by poprawić zły nastrój. Usłyszałem cichy szelest, odwróciła się i patrzyła na mnie. Położyła palec na ustach, podeszła kilka kroków, uklękła i spojrzała mi głęboko w oczy. Wzięła do ręki gąbkę i zaczęła z czułością myć moje ramię, potem tors. Delikatne, okrężne ruchy rozluźniły moje napięte mięśnie. Nachyliła się nade mną, odgarnęła moje długie włosy i pocałowała rozcięcie na szyi. Raz po raz muskała je koniuszkiem języka uciekając co chwila, jakby bała się sprawić mi ból. Poddałem się tej pieszczocie bez wahania, zaschnięte krople krwi szybko znikły. Jej ręka masowała drugie ramię, długimi ruchami prowadziła dłoń od mego karku aż po same końce palców. Otwarłem szeroko oczy, z lubością zacząłem wpatrywać się w jej kształtną szyję i niesforne kosmyki zasłaniające koniuszki uszu. Ostatnie promienie słońca przegrywały na jej twarzy walkę ze światłem świec, czerwone sztylety opadały coraz szybciej po ścianach by w końcu całkiem zniknąć za załomem horyzontu. Biel ścian i błękit nieba ustąpiły szarościom, łazienka powoli zatonęła w półmroku. Tylko oczy Brązowookiej lśniły jakimś niesamowitym blaskiem, co chwila zapalały się w nich ciepłe ogniki. Nie, to nie były odbijające się płomienie świec, to było coś więcej... Podniosłem powoli rękę i zacząłem pieścić palcem załom jej ucha, kilka kropel wody nieśmiało odkryło biel jej szyi i pobiegło niżej chowając się za brzegiem cienkiej sukienki. Zaskoczona tym ruchem pochyliła głowę na spotkanie mojej dłoni, jej ramię rozkosznie drgnęło. Ramiączko sukienki nieśmiało opadło niemalże do łokcia odkrywając górę kształtnej piersi. Przez łagodny załom szyi podążyłem śladem kropel łakomie chłonąc dotyk gładkiej skóry, zahaczyłem paznokciami o obojczyk i zszedłem niżej. Odpowiedziała mi prawie natychmiast gubiąc gąbkę w morzu piany kryjącym mój brzuch. Jakby nieświadomie zaczęła krążyć palcami dokoła mojego pępka, boleśnie napiąłem mięśnie brzucha. Jej piersi niezauważalnie zafalowały w głębszym oddechu, pochyliła się nieznacznie do przodu jakby prosząc o jeszcze. Wierzchem palców głaskałem jej piersi co chwila chowając się w załomie między nimi. Przyciągnęła z powrotem swoją rękę do ciała, drugie ramiączko ześliznęło się z jej ramienia. Uniosłem się lekko nie odrywając wzroku i dłoni od jej ciała. Wstała gwałtownie, sukienka bezszelestnie opadła na mokrą podłogę. Nie miała nic na sobie. Woda leniwie spływała po jej piersiach drażniąc boleśnie nabrzmiałe sutki, jej brzuch zdobiły wilgotne ścieżki pierwszych kropel. Jednym ruchem przyciągnąłem ją do siebie zagłębiając język w jej pępku. Moje palce błądziły tuż nad jej pośladkami krążąc wokół końca kręgosłupa, chciwie szukając kości ogonowej. Jej dłonie spoczęły na mojej głowie, przeczesała palcami moje włosy i zeszła powoli w dół. Opuszkami zaczęła ugniatać mój obolały kark głaskając czasem łopatki. Niecierpliwie masowałem językiem jej pępek, łapałem zębami jego brzeg delikatnie przygryzając. Weszła do wanny i usiadła na rogu rozchylając nogi, ukląkłem przed nią. Drugą dłonią dotknąłem wnętrza jej wrażliwych ud, zadrżały pod moim dotykiem. Odchyliła głowę do tyłu i wyszeptała moje imię prawie gubiąc oddech. Niespiesznie wodziłem palcami w górę i w dół, raz po jednym, raz po drugim udzie, niby niechcący zaczepiając o ciemny trójkącik łonowy. W końcu zatrzymałem się i czule rozchyliłem płatki jej róży, westchnęła z rozkoszy. Czułem to niesamowite gorąco pod moimi palcami, wilgoć jej soków spływała po nich. Musnąłem serce jej kwiatu, wygięła się w łuk i gwałtownie przycisnęła moją głowę do swojego podbrzusza. Jej palce wczepiły się w moje włosy, paznokcie wbiły się w skórę karku. Swobodnie zszedłem w dół całując jej wzgórek łonowy, czając się w zaroślach niczym dziki zwierz. Mój język zaatakował jej najczulsze miejsce, jego koniuszek wykonywał najdzikszy ze znanych mi tańców. Cały czas jedną ręką gładziłem jej plecy, palce drugiej zagłębiły się w kielichu jej kwiatu rozkoszy. Jęknęła mierzwiąc moje włosy, jej nogi zawiązały się wokół moich bioder. Pieściłem ją tak przez chwilę, w końcu uniosłem głowę i spojrzałem na nią. Natychmiast rozchyliła powieki, w jej cudownie brązowych oczach znów zapłonęły dobrze znane mi iskry. Władczym ruchem odsunęła mnie od siebie, oparłem się o wannę i czekałem na nią. Usiadła na moich biodrach, jej usta zaczęły obsypywać moją twarz i szyję gradem pocałunków. Oparła dłonie na moim torsie i pozwoliła mi powoli wejść w swój śliski od soków, gorący kwiat. Wypełniłem ją sobą najgłębiej jak tylko mogłem, czułem jak chciwie zamyka się na mnie spragniona mojej bliskości. Wyprostowałem się odwzajemniając jej pocałunki, nasze usta złączyły się w łakomej pieszczocie warg, zębów i języków. Zamknąłem dłonie na jej piersiach, ruchy jej bioder stawały się coraz szybsze i szybsze. Przez wannę przechodziło prawdziwe tsunami. Kolejne fale uderzały o brzeg w rytm falującego ciała Brązowookiej, jej gorący, przyspieszony oddech szalał w moich uszach niczym najmilszy z wiatrów. Zszedłem dłońmi do jej pośladków i zacząłem je miarowo ugniatać. Oplotła mnie rękami i przywarła do mnie z całej siły błądząc dłońmi wzdłuż linii kręgosłupa. Mój oddech załamał się, głos uwiązł w gardle, usłyszałem jej cichy jęk, jeden, drugi, kolejne, coraz głośniejsze. Nagle wyprężyła się w cudowny łuk, jej gładka skóra napięła się do granic możliwości. Schowałem twarz pomiędzy jej piersi, kolejne skurcze kielicha jej kwiatu na mojej męskości oszołomiły mnie zupełnie. Przed oczami zawirowały mi blaski świec stapiając się z szarością wokół. Wszystkie moje mięśnie napięły się do twardości skały, w głąb jej kobiecej róży wyrzuciłem gorący ładunek miłości. Krzyknęła czując w sobie rozlewające się ciepło, nasze usta spotkały się po raz kolejny. Zabłądziłem dłońmi w jej kasztanowe włosy delikatnie drapiąc kark i całując jej białą szyję i ramiona. Przytuliłem ją mocno do siebie, siedzieliśmy tak jeszcze przez chwilę złączeni w jedno, gdy usłyszałem jej cichy szept: - Nigdy więcej mi tego nie rób. - Czego? - odparłem zdziwiony. - Przestraszyłam się, gdy zobaczyłam Czerwoną Królową, nigdy już tak nie szalej. Bałam się, że coś ci się stało, kocham cię. - Też cię kocham, obiecuję, nigdy więcej. Pierwsze gwiazdy krótkiej, letniej nocy zapłonęły na niebie za oknem. Znak, że to dopiero początek miłości... to tak na marginesie .. ciekawe kto do ytego cos dopisze.. :))

dora2 | 2002.05.23 22:43:43

Ojj taak :)) Ja na szczescie mam mlodsza siostre i to ona w wiekszosci zapelnia mojej mamie czas. :)))) Na mnie nie ma juz sil :)

lavinia | 2002.05.23 22:23:43

z Mamusia i przykazniami o.R. tez musialam dac sobie rade...;-))) A - starsza jestem:-)))Mamusie maja to do siebie, ze lubia sterowac naszym zyciem i - zupelnie nie jest wazne ile mamy lat:))Czy tuz przed 30-tka czy tuz po 40-tce:))

galaxy | 2002.05.23 21:14:46

smacznego :)))

nell | 2002.05.23 17:14:08
wyczekiwane rzecz jasna...

nell | 2002.05.23 17:09:54
"pewne" obiadki sa zawsze najsmaczniejsze i najdluzej zyczekiwane:> smacznego w kazdym razie