Musisz być zalogowany, aby móc odpowiedzieć. | Polska - sugar | Siedzą dwa osiki w dupie. Duży tata owsik i mały synek owsik.
Mały owsik wygąda przez tyłek. Patrzy w lewo. Patrzy w prawo. Oczy szeroko otwarte. Zachwycony. Wssysa sie znowu do tyłka i pyta się taty owsika: - Tato! Tato! Co to jest to duże piękne, niesamowite zielone coś?
Tata owsik: - Synu, to piękne i zielone, to jest trawa.
Synek owsik: Ohhh tatusiu, tatusiu! Jakie to piekne, przepiękne.
Synek owsik znowu wychyla się na światło dzienne i znowu patrzy się w lewo i w prawo i widzi piekne niebieskie coś. Biegnie do taty owsika i się pyta: - Ohh tato, tato!!! A co to jest, to przepiene niebieskie coś.
Tata owsik: - To jest niebo synu.
Synek owsik: - Och, ah! Tatusiu, ale piekne to niebo, najpiękniejsze.
I znowu mały owsik wychyla się z tyłka i znowu coś zobaczył. Leci do taty dużego owsika i się pyta: - Tato, tato! A to żółte, okrągłe? Co to jest?
Tata owsik: To jest synu słońce.
Synek owsik: - Oh jakie piękne tato, jakie przepiękne.... Tatusiu, to jak to jest? To czemu siedzimy w tej obślizgłej, zasranej, brudnej, śmierdzącej, ciemnej, ciasnej i zassanej dupie?
Duży owsik tata: - Bo to jest nasza ojczyzna synu.
Pojawiła się u mnie myśl, żeby wyjechać. Kiedyś byłam absolutnie przeciwna takim praktykom. Dziś wole dostawać, tyle ile z siebie daję. Nie chce być zmęczona życiem. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że gonię za pieniędzmi, żeby skończyć studia, ale moja praca jest tak absorbująca i tak odległa od tematu mojej nauki, że na dzień dzisiejszy wygląda to tak, że pracy nie lubię, nie pociąga mnie, nie interesuje, przybija mnie i hamuje. A szkoła, tarci jakikolwiek sens, gdyż absolutnie nie mam czasu rozwijać się w tym temacie, gdyż zarabiam na szkołę. Mało tego. Nie wiem, czy wogóle to, że bedę mieć wykształcenie będzie mieć jakiekolwiek znaczenie. Dla mnie duże. Ale czy mi sie przyda? Bo dla magistra charuje jak dzika świnia. A to co uwielbiam i studiuje, poważnie zaniedbuje i zapuszczam, gdyż wybieram 6 godzin snu na dobę, oraz dwa razy w miesiacu rodzinę. A w pracy obiecanego awansu nie ma, Sprątają mi go z nosa córki i synowie zaprzyjażnionych z dyrekcją ziomków. Jest świetnie. Trzeba wyjechać. Polska? Czy nie Polska? | |
|