Musisz być zalogowany, aby móc odpowiedzieć. | Odejsc bez bolu - bezo | Bardziej z ciekawosci opinii niz z potrzeby ducha ruszam ten temat. Nie bede sie tu obazal zbytnio, bo nie w tym rzecz. Od jakiegos czasu nie mam zony, gdyz byla sie przeterminowala (albo ja - cokolwiek). Jednak jako czlowiek silnie uzalezniony od bycia z kims, wciaz szukam. Ba! Nawet znajduje. Problem polega na tym, ze ponad rok temu zakochalem sie beznadziejnie w pewnej Asi. No jakos tak sie porobilo, ze Asi tez juz nie ma za bardzo. Spotykam wiec rozmaite kobiety i... tu pojawia sie problem, bo na kazda patrze przez pryzmat Asi, co skutkuje tym, ze te znajomosci nie maja szansy przerodzic sie w cos wiekszego, bo widac te Asie po mnie potwornie, co panie doprowadza to mniej lub bardziej malowniczej kurwicy. Jednak to ja zazwyczaj odchodze nie chcac ich oszukiwac. Mily ze mnie gosc, wiec zazwyczaj zostajemy przyjaciolmi z czego dumny jestem. Jednak bol rozstania, to bol rozstania i nie ma na niego sily. czasem jest tylko kilka lez a czasem cale morze i nadbrzezne sceny o roznym stopniu malowniczosci. Nie zadam pytania, co robic, bo radze sobie z tym, jednak chetnie poslucham opinii i zobacze jak Wy na takie sytuacje patrzycie. Aha, nie jestem smarkazcem, wiec raczej nie umieszczajcie mnie w rubryce typu Bravo Girl :) | |
|