irish_coffe // odwiedzony 42747 razy // [trez|by|vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (118 sztuk)
15:57 / 01.09.2002
link
komentarz (6)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O czyms w rodzaju "iskry od Boga".
Fryzjer.
Zanim wyprowadziłam się z miasteczka K. miałam tam "swojego" fryzjera.
Fryzjer ten - Pan A. (starszy dwa lata,0), posiadał zdolność polegającą
na tym, że wystarczyło iż dotknął ręką włosów, ruszył dwa razy nożyczkami
i każda czesama "głowa" była zachwycona. Bardzo często szłam do niego
i na pytanie "to jak strzyżemy?" odpowiadałam: "nie wiem, proszę coś wymyślić".
I wymyślał. Zawsze wychodziłam bardzo zadowolona.
W jednym z wywiadów dla lokalnej
gazety mówił, że własnie to najbardziej lubi: gdy klientka nie robi
założeń tylko ufa mu. Kolejki ustawiały sie
na kilka dni do przodu.
Chyba wiedział, że jestem bardzo zajęta, bo prawie nigdy,
gdy weszłam z ulicy nie powiedział mi, że nie ma dla mnie czasu.
On nie był rzemieślnikiem, On był artystą.
Niedawno przed wyjazdem do miasteczka K. zadzwoniłam, żeby się umówić na strzyżenie.
Niestety okazało sie, że jakiś czas po mnie, Pan A. równiez opuścił miasteczko K.
Plotki głoszą, że wyjechał robić karierę na zachodzie. Nic dziwnego.
Tak więc wychodząc wczoraj od fryzjera, płakałam w samochodzie, bo to co zrobił
z miomi włosami wołało o pomste do nieba. Być może byłam rozpuszczona przez Pana A?
A może nie ma już prawdziwych fachowców? W każdym razie rozważam zapuszczenie
włosów do pasa ;,0)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------