trust // odwiedzony 80680 razy // [technics1200 szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (281 sztuk)
15:11 / 02.09.2002
link
komentarz (8)
UUU, zalapalam sie na wyklad kolegi o kobietach... Mialam o tym naapisac wczesniej, ale musialam poczekac az krew przestanie mi zalewac oczy.

Kolega ma troche ponad trzydziestke, stanu wolnego.
Wytlumaczyl mi mianowicie, dlaczego spotyka sie wylacznie z dziewczynami ponizej dwudziestki.
Argumenty za:
- maja lepsze ciala (niz te starsze, wrrr,0)
- potrafia juz prasowac i sprzatac
- nie chca zaciagnac do oltarza (jo, na razie,0)
- nie wymadrzaja sie
- nie ma intelektualnej przepasci miedzy dwudziestoletnia kobieta a trzydziestoletnim mezczyzna (znaczy, przez dziesiec pierwszych lat gostek mozgu nie uzywal?,0)
maja tez pewien, jeden jedyny, minus: musza byc w domu przed dziesiata. I tak:
Szestnastka - za mloda, za to sie siedzi
17- 18 - w sam raz
19 - stara dupa
(w domysle,0) zadawanie sie ze mna - nekrofilia.

Zamiast (co byloby logicznym podsumowaniem jego wywodu,0) rozorac mu ryj pazurami, grzecznie pozegnalam sie i zaczelam przemysliwac nad jego prawdziwymi pobudkami.

Mysle, ze sypianie z dziewczynami (lub chlopakami,0) o wiele mlodszymi bierze sie z ogolnego niedowartosciowania, zakompleksienia lub niepewnosci siebie.
Mozna imponowac swoja wiedza, doswiadceniem zyciowym, charyzme tez nietrudno narzucic. I kto mi wtedy podskoczy, powie, ze nie mam racji? Nikt. Jestem debesciak.

No, chyba, ze powyzszy wywod jest tylko usilowaniem obrony pani Jones (czyt. MOI,0) przed mlodsza konkurencja.