irulana // odwiedzony 15794 razy // [nlog_pierwszy_vain szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (74 sztuk)
23:02 / 10.09.2002
link
komentarz (5)
I po pogrzebie...:(
pieknie grali, kazanie zawieralo wszystko co powinno...cala klasa ryczala...
smutne to zycie jest...

Po pogrzenie wpadlam na KOGOS i coz...ta osoba pozwolila mi zapomiec o wszytskich zmartwieniach...momentalnie przestalam plakac i przestawilam sie na smiech...glosny, beztroski smiech...
ON dziwnie na mnie wplywa...wszytskie zmartwienia potrafi okreslic tak, ze od razu dostrzegam, ze sa blache, nieistotne...
Coz..ale dla NIEGO jestem tylko qmpela..a ja nie chce tracic niczego, wiec nic nie zrobie...

Zreszta ja juz nie chce plakac, ranic...chce byc sama...tak jest najlepiej;,0),0),0),0)
chociaz z drugiej strony prawdziwa miloscia bym nie wzgardzila tylko czy cos takiego istnieje...jak sie zakocham b mocno to bede walczyc...

Chociaż raz
warto umrzeć z miłości.
Chociaż raz.
A to choćby po to,
żeby się później chwalić znajomym,
że to bywa.
Że to jest.
...Umrzeć.
Leżeć w cmentarzu czyjejś szuflady
obok innych nieboszczków listów
i nieboszczek pamiątek
i cierpieć...
Cierpieć tak bosko
i z takim patosem,
jakby się było Toscą
lub Witosem.
...I nie mieć już żadnych spraw
i do nikogo złości.
I tylko błagać Boba, by choć raz,
choć jeszcze jeden raz
umrzeć z miłości.


ide spac...:,0),0)