19:58 / 12.09.2002 link komentarz (1) | Hmmm. Kolejna przygoda na uczelni. Tym razem bardziej bolesna niz dotychczas. Moge przezyc, ze wykupilam parking, a i tak jakis pacan mi sie tam wciska o 7 rano. Moze przezyc, ze za trzy JEBANE ksiazki zaplacilam 400 dolarow. (moge, bo to nie moja kasa,0). Moge nawet przezyc to, ze budynki sa tak rozsiane, ze notorycznie przybywam o 20 minut spozniona. Nie moge natomiast przezyc tego, ze zgubili moja aplikacje o pozyczke. Tego, kurwa, nie zdzierze, bo te pieniadze a,0)byly mi potrzebne, b,0)mi sie nalezaly.
Dalej sa mi potrzebne. Dalej mi sie naleza. Ale dostane je 'nie wczesniej niz w listopadzie'. Urocza pani z okienka byla o krok od koniecznosci reanimacji wcale-nie-uroczej mnie. Dotarlam do samochodu (zaparkowanego o dobry kilometr od szkoly, rzecz jasna,0), wsiadlam i usilowalam pierdolnac w jakies drzewo. Sie nie udalo, bo zbieznosc znowu spieprzona i ciezko wycelowac.
Napisal do mnie R., oswiadczyl ze zdazyl juz zatankowac ladne trzy hektolitry chinskiego piwa i na tym konwersacja sie skonczyla. Hummm.
|