szaraw // odwiedzony 23778 razy // [|_log.chyna nlog7 v02 beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (49 sztuk)
23:16 / 29.09.2002
link
komentarz (0)
Znaleźli go nad ranem zwiniętego na ławce w parku. Nie udało mu się dowlec do domu na Aleję Waszyngtona gdzie mieszkał wraz z piętnastoma innymi „kontenerowcami”
Tadek wstawał o trzeciej jak oni wszyscy i rozładowywali kontenery z oliwkami, towarami z Tajwanu czy Chin, a potem już o siódmej mogli zaczynać to, co lubili najbardziej. Pili do spodu. W czterdziesto - stopniowym upale nie daje się tak długo wytrzymać. Kiedyś ktoś musiał być pierwszy.
Ksiądz Grzegorz ogłosił składkę na transport zwłok, ale nie było ich, komu odesłać.
Wiec po załatwieniu wszystkich formalności odprowadzili go koledzy na cmentarz katolicki na wzgórzu w Jaffo. Słuchaj Jarek niedługo będą święta, – co zrobimy pytam. Sam nie wiem –odpowiada kiedyś siadałem przy stole z żoną i śpiewałem kolędy, ale tutaj...
Może na pasterkę do Betlehem – sugeruje nieśmiało. Wiesz co możemy pojechać – mieszka w Jerozolimie taka moja znajoma Dorota to możemy przespać się u niej. Pojedziemy na trzy dni i tam się prześpimy.
Wróciłem do domu nalałem sobie smirnowa z lodem i zamyśliłem się nad życiem. Co tam słychać w kraju, przygotowania do świat pełną parą - gorączka zakupów a tu nawet odrobiny śniegu. Sięgnąłem po gitarę, starłem kurz, który osadził się po ostatnim hamsinie.
Przebierałem palcami po strunach, ale moje myśli były daleko. Wszyscy najbliżsi zostali tam ze swoimi kłopotami i zmartwieniami, z ostatnich listów wynikało, że sądzą, iż nie wrócę już do kraju. Okno naprzeciwko traciło coraz bardziej swoje kształty, aż powędrowałem spokojnie po schodach na strych moich marzeń...CDN