16:11 / 19.10.2002 link komentarz (0) | To be „bi” or not to be „bi”
Zrobilam sobie trwala. Tym razem w domu, co by zaoszczedzic kolejne 80zl albo wiecej i liczyc się z tym, ze być może nie będzie efektu. Wycierpialam się swoje, pol wlosow mi się wyrwalo wraz w walkami, nasiedzialam się z recznikiem na glowie, nameczylam i po co? Oczywiście, tak jak się spodziewalam, efektu praktycznie nie widac zadnego. Zalamac się można. Co z tymi wlosami się dzieje?? Chyba musze je sciac. Ale jak? Pomysle, pomysle...
Spotkala mnie rzecz dosyc specyficzna. Taka, która się nie zdarza kazdemu, a i w ogole zdarza się rzadko. Już mowie.
Jest pewna kobieta, mianowicie Ania. To jedna z moich kolezanek. Nie jakas najblizsza, chociaz zawsze mialysmy duzo wspolnych tematow. Wlasciwie Anie polubilam już w pierwszej klasie, bo była osoba, która bardzo interesowala się filozofia, miala ciekawe przemyslenia i była niepospolita na tle klasy. Wlasciwie nidgy miedzy nami nie było zle. Nidgy nic do niej nie mialam. Ani ona do mnie (chyba,0), ale i o przyjazni ciezko było mowic, gdyz obecnosc w dwoch roznych grupach sila rzeczy oddzielila nas od siebie.
Ostatnio przypomnialysmy sobie o swoim istnieniu i umowilysmy się w „Niebieskich Migdalach”, żeby porozmawiac po naprawde dlugim czasie milczenia. Nie było to dla zadnej z nas bynajmniej poswieceniem i ostatecznoscia, która spowodowalaby tak desperacki czyn jak spotkanie. Ach, gdziez tam! Spotkalysmy się z wielka radoscia i przeswiadczeniem (slusznym zreszta,0), ze mamy sobie wiele do powiedzenia. No i mialysmy. Kazda opowiedziala dluga historie, plotkowalysmy o facetach, swoich i nieswoich, bylych i niedoszlych i w ogole było bardzo milo.
No, a jeśli rozmowa doszla do tematu facetow, to czemu i nie kobiet? Ostatecznie kobiet nie powinno się pomijac. A ponieważ, trzeba dodac, ja i Ania zawsze mowilysmy sobie najskrytsze tajemnice, wiedzac dobrze, ze dalej one nigdzie nie pojda, i tym razem tradycji stalo się zadosc. Opowiedzialam Ani o moim fizycznym kontakcie z kobieta. Niezbyt jakims bliskim i wyrafinowanym, ale zawsze. Pozwolcie, ze nie będę- przynajmniej na razie- zdradzac szczegolow.
Opowiedzialam Ani o moich sklonnosciach biseksualnych, których- notabene- nie jestem wcale pewna. Sama się nad tym zastanawiam i nigdy nie mogę dojsc do sensownej konkluzji. Jak ja to w ogole widze?
Wedlug mnie sklonnosci homosksualne to nie tylko takie, które prowadza do seksu z ta sama plcia, ale także do zwiazku, uczucia i milosci. Natomiast biseksualizm to raczej chec rozrywki, chec przezycia czegos nowego. Oczywiście to taka sobie tylko moja teza. No, ale niewazne. Nie wiem wiec, kim jestem i jakie sklonnosci posiadam. Ale jedno jest pewne- kobiety mnie nie obrzydzaja, sa dla mnie ciekawym urozmaiceniem. Ale np. nigdy nie moglabym kobiety pokochac taka miloscia, jak kocha się mezczyzne.
Tak czy inaczej porozmawialam sobie wówczas z Ania, calkiem otwarcie i szczerze. Pozwierzalysmy się sobie z przeroznych perwersji i fantazji, po czym zartobliwie umowilysmy się na „spotkanie”.
I jakos ostatnio Ania podeszla do mnie w szkole i powiedziala, ze czuje do mnie pociag fizyczny. No i, ze boi się, ze to się może przerodzic w cos bardziej duchowego.
Z poczatku w ogole nie moglam uwierzyc, myslalam, ze zartuje. Ale pozniej uwierzylam i nawet troche się dowartosciowalam, ze mogę jeszcze w kimkolwiek wzbudzac takie odczucia. Pozniej zrobilo mi się dziwnie. Nie mam nic przeciwko kobietom, ich dotyk mnie nie krepuje, ale... w moim przypadku wiaze się on, jeśli już, tylko i wylacznie z zabawa, z impreza, z alkoholem. Nie znioslabym dotyku kobiety, która chce mnie czule poglaskac, w momencie, kiedy nie jestem do tego psychicznie przygotowana. Nie, to mnie jakos przeraza.
Wiem dobrze, ze troche oddzialywuje na mnie prawdopodobnie zacofane spoleczesntwo i dlatego alkohol w takiej sytuacji jest dobrym rozwiazaniem, ponieważ zawsze można się jakos wytlumaczyc. Chociaz to chyba nie o to chodzi. Ja po prostu mam rozne blokady. Ciagnie mnie do czegos, ale jeśli już to COS ma się stac, zaczynam panikowac. Chyba wiele osob przejawia podobne dolegliwosci. No coz, z czasem mina pewnie.
Tak czy inaczej, boje się. Mam wrazenie, ze Ania oczekuje ode mnie niewiadomo czego. Powiedzialam jej jasno, ze mnie kobiety nie fascynuja psychicznie i pewnie nigdy nie będą. Jednoczesnie nie zamierzam klamac, ze nigdy nie zajdzie miedzy nami żadne szalenstwo, bo... kto wie? Ania bierze to za dobra monete i boje się... w sumie już sama nie wiem, czego...
Co mam zrobic? Naprawde nigdy nie bylam w takiej sytuacji. Kurcze...
|