19:12 / 25.10.2002 link komentarz (2) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Diety dzień drugi.
Twarda jestem jak głaz. :,0)
Od rana jem marchewkę.
Śniadanie: 4 małe daktyle, 3 małe marchewki;
drugie śniadaie: kawa z mlekiem i słodzikiem;
obiad: serek wiejski 200g, duża marchewka
podwieczorek ;,0) : musująca multiwitamina;
planowana kolacja: jajko na twardo, pół posolonego awocado :,0),0),0)
mała kromeczka pełnoziarnistego pieczywa.
Wiem awocado jest tłuste, ale tak uwielbiam :,0) Zresztą trzeba jakieś tłuszcze jeść, nie? ;,0)
-------------------------------------------------------------------------------
Historia mojego odchudzania:
W ciąży ważyłam ponad 90 kg :DD
Wyobraźcie sobie kobite, 174 cm wzrostu plus nie za niskie buty i prawie 100 kg :D wielki brzuch w tym :,0)
Po wykluciu się 4,5 kg pisklątka i powiedzmy jakimś tygodniu-dwóch, ważyłam ciut ponad 80 kg.
Następnego dnia po porodzie przyszła do mnie przyjaciółka mojej mamy (położna,0).
Poklepała mnie po brzuchu i powiedziała: "wiesz kochanie, dziewczyna w Twoim wieku, nie może sobie pozwolic na takie brzuszysko,
jak tylko wyjdziesz ze szpitala, prosze mi ćwiczyć!" To dziwne, ale Jej słowa bardzo zapadły mi w pamięć.
Był to październik 1992. Miałam wtedy 20 lat.
Mała znalazła się w szpitalu w innym mieście, (osobna historia,0) karmienie samo odpadło.
Zaczęłam ćwiczyć, głównie gimnastykowałam sie w domu. Chodziłam w szortach i KAŻDĄ chwilę:
pac na podłogę i nożyce, brzuszki... na okragło. Dieta niskotłuszczowa, zero słodyczy
i opierająca się na zasadzie MŹ (mniej źreć,0).
W czerwcu 1993 ważyłam 51 kg :,0)
Oczywiście przestałam się katować i podskoczyłam do 53-55 i tak mi zostało na długo.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- |