21:21 / 02.11.2002 link komentarz (6) | obejżałam właśnie niesamowity film pt. "sygmaty". rany...od dłóższego czasu do tej chwili czułam sie i uważałam siebie za ateistkę. ale zwątpiłam- bo zobaczeniu tego filmu zwątpiłam w swój ateizm. zrozumiałam, że to z czym mamy do czynienia na codzień jest tylko chlebem dla mas, a nie prawdziwą wiarą w czystej postaci. słyszeliście może o apokryfach? muszę je przeczytać... powiem tylko tyle, że teraz mam ochotę pobiec do kościoła...hmm...zrobię to jutro i postaram się osądzić moją wiarę bądź nie wiarę. dzisiejsze oblicze kościoła jest źle pokierowane, to nie jest to, czego szuka osoba pragnąca czegoś więcej niż klepania tych samych "regułek" przez masy, które nawet się nie zastanawiają nad ich znaczeniem. coś na zasadzie "wierzę bo tak wygodniej, ale nie wiem o co chodzi"... chyba za bardzo rozstrząsam teologię, ale nic na to nie poradzę- to rodzinne :,0)
cieszę się, że mogę w domu prowadzić takie dyskusje a nie być jedynie przymuszaną do mówienia "jestem wierząca". dano mi na razie prawie wolny wybór (nie pozwolono mi się wypisać z religii, natomiast nie musiałam religijnie przezywać niedzieli i świąt,0), teraz wiem że jednak dobrą decyzją jest uczęszczanie na religię, chodźby z ciekawośi...a może się jeszcze nawrócę? swoją drogą chciałabym być księdzem... |