lissan_algaib // odwiedzony 25061 razy // [nlog_dog szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (63 sztuk)
10:28 / 07.11.2002
link
komentarz (2)
Chyba zbliża się zima... A ja jeszcze nie mam czapki i porządnych rękawic. Nawet nie mam za bardzo kiedy wybrać się do sklepu. Pewnie będę musiał zaczekać na jakiś porządny mróz i śnieżyce. No i zastanawiam się, czy rozsądne jest poranne mycie włosów. Jestem uzależniony od porannego prysznica. Bez niego nie jestem w stanie funkcjonować. Czułbym się brudny. Ale wychodzenie na mróz z ledwie co wysuszoną głową, nie jest chyba zbyt rozsądne? Szczególnie, że suszarka, oprócz suszenia, rozgrzewa skórę... Jakiś gustowny berecik by się zdał...

Od dłuższego czasu zastanawiam się nad wprowadzeniem kilku zmian w moim życiu. Nie są to żadne rewolucje, choć życzyłbym sobie szybkich efektów. Rozkosze niecierpliwości!

Pożądane zmiany:
1. wstawać o 6 rano i rozpoczynać dzień od gimnastyki – trochę pompek, brzuszków, ćwiczeń na kolano, delikatne rozciąganie,
2. pojawiać się w biurze przed ósmą – miałbym wtedy ok. 20 minut na spokojne wypicie porannej kawy, przejrzenie poczty, ewentualne wstukanie notki do nloga,
3. uporządkować wreszcie pokój po remoncie, poustawiać meble, dokupić brakujące (np. solidne i duże biurko, na którym wreszcie bym się zmieścił,0),
4. zaprowadzić porządek w papierach (wczoraj 3 godziny szukałem rachunku za TV; już uwierzyłem, że jednak go nie zapłaciłem...,0),
5. zmienić sposób odżywiania się na zmodyfikowaną dietę Kwaśniewskiego (ZDK,0),
6. wygospodarować wieczorem godzinę na ćwiczenia rozciągające, medytacyjne, relaksacyjne, tao.

Czy coś jeszcze? Ogólnie chodzi mi o uporządkowanie życia i skończenie z mitrężeniem czasu. W pierwszej połowie przyszłego roku czekają mnie dwa bardzo trudne i ważne egzaminy. Przy okazji każdy z nich kosztować mnie będzie kilkaset złotych, więc warto by było solidnie się do nich przyłożyć. Oczywiście nie mam zamiaru rezygnować z rozrywek i pasji. Będzie trudno upchnąć to wszystko w ramach 7 dni tygodnia – dni, o zgrozo!, zaledwie 24-godzinnych...

No a teraz niestety muszę zająć się czymś niezbyt miło pachnącym... Nie sądziłem, że w poważnej firmie, którą w tym roku przejęliśmy, można było mieć taki burdel – żadne inne słowo tu nie pasuje. Zero kontroli, malwersacje, machlojki... Oj, śmierdzący orzech do zgryzienia!