01:39 / 11.11.2002 link komentarz (2) | Ostrzej. Mocniej. Głośniej. Dzisiejsza impreza w Nemo odbiegała od normy – chyba ze względu na koncert. NONE dał autentycznego czadu i choć nigdy wcześniej o tym zespole nie słyszałem, to muszę chłopakom pogratulować. Przyzwyczaiłem się, że polskie zespoły metalowo-hardcore’owe starają się udowodnić wszem i wobec, jak to oni genialnie grać potrafią. Traci na tym muzyka i oni sami. Za dużo źle pojętej wirtuozerii. NONE, natomiast, nie zapomina o pewnych podstawowych regułach – melodii, rytmie. Mają szansę zaistnieć, o ile już nie zaistnieli, na naszym i zachodnim rynku muzycznym.
Po koncercie zaczęła się regularna impreza. Jak napisałem – trochę ostrzejsza niż zwykle. Jeszcze jakiś czas będę słyszał dzwonienie w uszach. Jedynym niemiłym akcentem było pojawienie się Sznurka, zwanego przeze mnie Szczurkiem. Koleś jest obleśny. Myje się chyba raz w tygodniu, albo i to nie. Śmierdzi od niego na dobry metr. Inteligencja zaś na poziomie płytki chodnikowej. Starałem się go zignorować, ale narzucał się samą swoją obecnością. Szczytem było żebranie na piwo. Jak się ku*wa nie ma pieniędzy, to się ku*wa na imprezy nie chodzi!!! Jeszcze rozumiem ludzi w biedzie, na ulicy, przy cmentarzach, ale chodzić na imprezy do klubów i żebrać od nieznajomych... Jakoś tak żałosne to dla mnie. Poniżej jakiegokolwiek poziomu. Na szczęście załapałem genialny humor.
Jutro zamierzam zaś spędzić dzień w łóżeczku. Najpierw się porządnie wyśpię, a potem poczytam książki, pooglądam TV, podrzemię. Muszę tylko zadzwonić do znajomych i odwołać wizytę, na którą nieopatrznie dałem się zaprosić jeszcze przed wyjazdem.
|