16:06 / 14.11.2002 link komentarz (2) | Materiały, skrupulatnie przygotowane – przekazane. Notatka na razie wylądowała w teczce. Nieścisłości są i to spore, ale nie aż tak strasznie wielkie i dotyczą głównie jednej części. Nie zmienia to faktu, że trzeba sprawę wyprostować. Na szczęście zgniłe jajeczko nie leży u nas. Niestety zaś – ja je muszę obrać. Przyrządzić, oporządzić, przyprawić, podać do stołu i sprawić (chyba jakimś magicznym zaklęciem,0), żeby zostało skonsumowane...
Już drugi dzień obśmiewam się ze współpracowników. Jakoś tak wychodzi to samo z siebie. Próbują się czepiać, zwalać winę za niedoinformowanie, za pomieszanie papierów. Spychologia stosowana. Tłumaczę podstawowe zasady działania biura, podziału kompetencji i śmieję się. Jawnie i prosto w twarz. Są tak zabawnie zagubieni. Widząc mój uśmiech, tracą resztki gruntu pod nogami. Zaczynają rozmowę z pozycji siły, świętego oburzenia, by po kilku chwilach stać się biednymi petentami.
Od kilku dni mam rozdwojony nastrój. Jestem zarazem radosny i smutny, szczęśliwy i przybity, otwarty i wyalienowany. To chyba zmęczenie. Ale przecież, z drugiej strony, tryskam energią. Są sprawy, które mnie martwią. Nie wszystko jest takie piękne, nie wszystko jest różowe.
|