Gwendolyn Brooks "Kitchenette Building"
We are things of dry hours and the involuntary plan,
Grayed in, and gray. "Dream" makes a giddy sound, not strong
Like "rent," "feeding a wife," "satisfying a man."
But could a dream send up through onion fumes
Its white and violet, fight with fried potatoes
And yesterday's garbage ripening in the hall,
Flutter, or sing an aria down these rooms
Even if we were willing to let it in,
Had time to warm it, keep it very clean,
Anticipate a message, let it begin?
We wonder. But not well! not for a minute!
Since Number Five is out of the bathroom now,
We think of lukewarm water, hope to get in it.
stagnacja nie jest wrogiem zycia.. jest tylko jego brakiem.. tak samo jak stosunek zniewolenia do wolnosci jest brakiem woli czlowieka w jego wlasnym istnieniu, a tym samym wystawienie tego istnienia na pastwe innych.. a przecierz caly sekret kryje sie w korzystaniu z kazdej sekundy, aby potem na skraju smierci mozna z satysfakcja spojrzec wstecz wspominajac wszystko z blogim usmiechem na ustach.. jednak aby do tego doprowadzic nalerzy wyrwac siebie samego z wiezienia przyziemnosci.. nie bac sie spogladac na niebo..
btw. ktos doradzil mi dokumentacje swoich postepow w rzucaniu nalogu.. wiec oto dane szacunkowe na dzisiaj: tylko trzy "death sticks" jak to ladnie ujal G. wypalone :,0)
zreszta cala akcja przyjela sie z wielka aprobata ze strony rodziny.. chociazby ojczym przywiozl mi dzisiaj dwa wielkie worki marchewek, rzadajac zebym siegnela po jedna za kazdym razem jak bede miala ochote na papierosa.. a jak nie lubie ich gryzc to mam sobie zrobic soczek, bo do tych kupnych "oni" daja pelno "prezerwatyw" ;,0) czego szczerze mowiac nie wiedzialam.. tak wiec do marchewki zolnierzu..