iznogud // odwiedzony 58275 razy // [nlog/pure life style nlog/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (121 sztuk)
00:37 / 19.07.2003
link
komentarz (2)
Siedze sobie przed komputerkiem, cieplutki wieczor, popijam Reddsika, wsuwam ciastka i sobie mysle, fajnie jest :-,0). Ale zacznijmy od poczatku.

Od wtorku do czwartku trwal nalot na moj dom. Wykorzystalem nieobecnosc rodzicow i zorganizowal zlot "mojego" kanalu ircowego. Przyjechalo wielu swietnych ludzi. Jednego z nich - super intelektualiste ;-,0) mialem okaje widziec pierwszy raz w zyciu, mimo tego iz ze dwa lata swietnie nam sie gadalo na ircnecie. [w tym momencie musze przerwac bo mi graja "Male Szczescia" na Zetce, bardzo lubie te piosenke, szczegolnie w takiej chwili jak ta. Ach ! Kurcze... trzeba czekac na jutro.]
No, ale moi mili, wrocmy do zlotu. Wiadomo, trudno jest byc gospodarzem. Poza tym, ze mnostwo ludzi przyjechalo z nastawieniem maksymalnego ubzdryngolenia. Momentami bylo strasznie nad tym zapanowac, szczegolnie pierwszego dnia. I w ogole wiekszosc to jak w domku letniskowym sie czula, tzn. brala najpiekniejsze naczynia bez pytania, itp. Kurcze... nawet nie przypuszczalem, ze niektorzy moga byc tak chamscy. Ciekawe jak by sie zachowywali we wlasnym domu ? Na szczescie jakos sie udalo bez wiekszych szkod dobrnac do konca zlotu. Pod wzgledem kreatywnym - niesamowita impreza.
Jedna z atrakcji bylo rozdanie koszulek kanalowych i teraz dumnie paraduje ze swoim nickiem na piersi oraz logiem kanalu na umiesnionych plerach ;-,0) No i mecz...
masterzy & przyjaciele vs userzy. Reprezentowalem pierwsza ekipe (tak, jestem europejczykiem.. tzn. masterem ;-,0) strzelajac piec bramek. Caly mecz takze wygralismy i to dosyc zdecydowanie. Przed meczem godzine przeszla ogromna ulewa i gralismy na mokrej trawie. Fantastyczne pieciometrowe wslizgi, mnostwo zabawy, swietne sentencje gloszone przez "gadule" i przede wszystkim ogromna radosc po kazdej z pietnastu strzelonych bramek. A to samolocik a la Podbrozny, to znowu pucowanie buta, motylek, lajkonik, kolyska, slizganie sie brzuchem po trawie, pociag, samba w narozniku. Swietna zabawa ! Mnostwo smiechu.
Potem niczym "Spidi Gonzales" jak najszybciej sprzatalem dom, gdyz lada chwila ciocia miala przyjechac. Jakos udalo sie juz wszystko doprowadzic do porzadku i jest Ok.
Wczoraj mnie jednak wszystko strasznie bolalo, mecz, sprzatanie, niewyspanie. Normalnie cien iznoguda.
A dzis ? A dzis niesamowita rzecz. Znaczy sie spotkanie z dwoma przyjaciolkami, z ktorymi sie spotykam niemalze codziennie w moim "miescie". Hm... no i skonczylo sie na "zajebistym seksie w trojkacie" joke... ;-,0) zartowalem. Ale tak naprawde zdecydowalem sie na wazna rzecz, bardzo wazna, tak mnie pieknie lechce tam gdzies we srodeczku i w ogole jestem "dabest". A co nam przyniesie jutro ? No co ? ;-,0)

Ha... a jak byla jej mina :-D "Ajm dabest".