17:31 / 26.09.2003 link komentarz (3) | caly czas trapi mnie cos, co niedawno uslyszalam
sex nie ma nic wspolnego ze zdrada
wydawaloby sie wtedy, ze sex w ogole nie ma nic wspolnego z niczym, poza zaspakajaniem seksualnym
cos jakos nie tak(?,0)
a moze to jednak ja sie dotychczas mylilam sadzac inaczej
nie no, poprostu kurwica mnie bierze jak o tym zaczynam myslec...
bo w sumie sa pewne za i przeciw, dlatego zaczynam miec dylemat
za jest to, ze np. jezeli zwiazalabym sie na stale z mezczyzna, ktory by mnie nie zdradzal, tylko zaspakajal swoje rzadze z przypadkowymi osobami, a przynajmniej takimi na ktorych emocjonalnie by mu nie zalezalo, to nie byloby problemu, ze kiedys mnie zostawi np. z moja najlepsza przyjaciolka, tylko daltego, ze chcialby sie z nia przespac( tzn jak juz tak to teoretycznie rozwazam, to nigdy nie wiadomo, bo w sumie jakby sie w niej zakochal, to i tak by mnie zostawil, ale wracajmy spowrotem do tematu zdrady...,0)
czyli jezeli zgodzilabym sie na zwiazek z osoba, ktora sex z kims innym nie uwaza za zdrade, to nastepne"za", ze ja tez bym miala "otwarta furtke" i moglabym sie przespac z kims, kto mnie tylko po prostu pociaga i nie byloby dla mojego partnera problemu
(uff...juz mi sie zaczyna znowu gmatwac,0)
bo to, ze mozna sie z kims przespac bez milosci, to wiem z autopsji...ale nigdy mi sie to nie zdarzylo jak bylam z kims w zwiazku
wiec powinnam chyba postawic sobie pytanie, czy chce sie wiazac z kims, dla kogo zdrada nie polega na przespaniu sie z kims innym
hmm...chyba nie
chociaz...no i wlasnie znowu wracam do poczatku
problem polega chyba na tym, ze sama zaczynam nie wiedziec czego chce!!!
mialam caly czas wyrobione pewne zdanie, ktore teraz zaczyna sie gdzies oddalac, bo poznalam faceta, ktory odpowiada mi pod wieloma wzgledami, ale nie jego pojeciem zdrady
.
oj, niedobrze
...
|