15:27 / 03.10.2003 link komentarz (5) | Ciepły wieczór w środku tygodnia. Okolice boiska. Na dwóch ustawionych naprzeciwko siebie ławkach siedzimy: Ja, Kurak, Leszek. Pogodni, rozluźnieni, z piwem w ręku, omawiamy, przypadkowo zrodzony, temat produktów spożywczych. Każdy spokojnie komentuje, dodaje coś od siebie, Kurak opowiada historię z supermarketu... czas swobodnie i leniwie sobie mija. W pewnym momencie przychodzą X i Y. Brutalnie wdzierają się w konwersację, rzucając dość donośnym tonem kilka mało istotnych wypowiedzi, burzą cały porządek wcześniejszej rozmowy, druzgoczą sympatyczną atmosferę. Y zaczyna napastliwym głosem wtrącać dowcipy, przy czym jest jedynym, którego bawią. Śmieję się po nich irytująco na głos. Następnie dodaje kilka bzdurnych plotek na temat 600V, co jeszcze bardziej denerwuje. Sytuacja utrzymuje się przez dłuższy czas, zaczynają mnie nachodzić myśli, by odejść, zabierając Kuraka i Lecha. Aż dwójka nieproszonych gości wpada na pomysł, żeby iść do sklepu. Odchodzą. Znów można normalnie rozmawiać... |