19:18 / 17.12.2003 link komentarz (2) | Walkman to jednak świetna sprawa. Dzięki Mamie, która kupiła mi wczoraj słuchawki, znów mogę być użytkownikiem, nie pożyczać, nie wynajmować, po prostu mieć i słuchać, swojego. Wymóg: baterie. Kupiłem dziś po drodze do szkoły dwie sztuki, alkaiczne, podobno starczą gdzieś na tydzień. Zwykłe padały w ciągu dnia i początkowa radość zamieniała się w rozdrażnienie wraz z charakterystycznym objawem spowooowaaalniaaaniaa słuchanej muzyki.
Cóż, lekcje z Gang Starrem od razu stają się ciekawsze.
Pamiętam, jak kiedyś, w pierwszej klasie, siedziałem w pracowni PO (piwnica,0), zimno jak cholera, cały się trząsłem, w ręku walkman, w uszach słuchawki, leciał ostatni kawałek z pierwszej strony "H.N.I.C.". Niepokojący, mroczny bit. Nie zapomnę, jak ciarki przechodziły mi po plecach.
A niedawno Majkel opowiadał o swoich pierwszych wrażeniach po przesłuchaniu "Eternii".
"Kupiłem kasetkę i od razu wrzuciłem do walkmana. Na dworze było ciemno, szedłem i słuchałem, bardzo mi się spodobało. Melancholijne bity idealnie współgrały z klimatem na ulicy..."
|