16:43 / 28.12.2003 link komentarz (4) | I po świętach. Jedzenia znowu tyle, co zwykle, słodyczy też (czyli prawie wcale,0), na szczęście sprzeczki jeszcze nie powróciły. Szkoda, że z roku na rok spędzamy te święta coraz mniej po chrześcijańsku, zapomina się o kościele, spowiedzi, modlitwie. Został jeszcze opłatek i odczytanie fragmentu z Biblii. Niewiele, jak na Boże Narodzenie, czas przecież nieodłącznie związany z wiarą i odkąd pamiętam w ten sposób obchodzony. A teraz co się dzieje? Jakiekolwiek duchowe przeżywanie tych dni praktycznie przestaje istnieć, liczy się porządek w mieszkaniu, żarcie i prezenty. Widzę w tym ogromną niekonsekwencję, bo nie po to się posyła dziecko na religię i do kościoła, gdzie słucha, że najważniejszy jest w tym wszystkim Zbawiciel, Jego przyjście na świat i odpowiednie przeżycie tego wydarzenia, żeby po paru latach pokazać, że wcale tak nie trzeba, że wystarczy kilka cech zewnętrznych i już jest w porządku, już jest świątecznie. Jestem w stanie zrozumieć niechęć do księży, mama twierdzi, że nigdy nie miała do nich zaufania, ale co księża mają wspólnego z domową modlitwą? To już zakrawa na zupełną obojętność względem religii i zaczyna niepokoić, niedługo już opłatka nawet nie będzie, bo przecież trzeba go kupić w kościele, a kto by tam szedł?
Dlaczego nagle tylu ludzi jest anty? Anty kościołowi, księżom, świętom. Modne zrobiło się świecenie swoim NIE, takie bardzo młodzieżowe i bardzo trendy. Mam wrażenie, że większość tych ludzi od paru lat nawet nie była w kościele, nie wie, jacy są księża ani co mówią, ale i tak nie przeszkadza im to mieszać ich z błotem na podstawie kilku zasłyszanych gdzieś tam plotek o tym, czego to jakiś ksiądz się nie dopuścił. "Bo niby są święci a i tak grzeszą" - usłyszałem niedawno. Który ksiądz nazywa siebie świętym i idealnym? Jaki ksiądz, na jakim kazaniu powiedział, że jest święty i że nie grzeszy? Kim może być człowiek, który w takie coś uwierzy? Zwalanie na co się da, głupie tłumaczenie się ze swojego lenistwa.
A święta. Po co święta, tylko trzeba sprzątać i, o zgrozo, siedzieć z rodziną przy stole. Straszna kara. Lepiej w ogóle nie sprzątać, ani razu w ciągu roku, a od rodziców i rodzeństwa trzymać się na odległość. Inaczej wstyd, oj wstyd.
Ech, co się z ludźmi dzieje. Wyrastają z rzeczy, z których nie powinni, a te, z których powinni, dzielnie w sobie przechowują. "Dojrzewanie".
Fajnie, że niektórzy cieszą się ze świąt. Szkoda, że tylko z prezentów. Fajnie, że kilku kumpli poszło na pasterkę. Szkoda, że niektórzy wyszli już po 15 minutach. Wiarę, jak mówi babcia, trzeba pielęgnować. I ja się z nią zgadzam.
Nic to, idzie Sylwester, jest miejsce, jest towarzystwo, jest fundusz. Bawmy się. Oczywiście po Europejsku.
|