01:31 / 14.08.2001 link komentarz (9) | Ale dzień. Spieprzone zdjęcia do serialu, reżyser cierpiacy na coś czego nie rozumiem i który o 10.15 rano idzie do domu poleżeć godzinkę. Zdjęcia przerwałem o 10.30. Do 23.10 trwała napierdalanka w fabryce. Mam dosyć tego serialu.
Wczoraj szedłem z J. ulicami nocnej Warszawy. Nagle na ul. Kubusia Puchatka wpada łysy małolat i z rozwichrzoną kurtką zapycha na ukos jakieś 200 km/h. Scena jak z Szulkina. My i on, i pusta, nocna ulica. J. mówi, że to pewno złodziej, ja-że spóźniony kochanek. Wychodzimy na Świętokrzyską, a tam policjanci pakują do suki innego małolata. J. do policjanta: - Trzeba było krzyknąć, to bym go zatrzymał.
Policjant szeptem: - Nie mogłem, obowiązuje cisza nocna.
|