19:08 / 06.02.2004 link komentarz (0) | pierwszy raz umarłam, kiedy przejechał mnie samochód w zimny grudniowy wieczór.
teraz na pewno już o tym nie pamiętasz, padał śnieg, a ja trochę za szybko chciałam znaleźć się po drugiej stronie ulicy..
wyskoczyłam prosto pod koła, czarna, niemal niewidoczna w bladym świetle latarń.
niosłeś mnie na rękach, a ja uczyłam się twojej twarzy na pamięć, było za późno na cokolwiek, ale zrozumiałam, że to nie przypadek..
drugi raz zjadłam trutkę na szczury z twojej piwnicy.
znalazłeś mnie lodowato przerażoną śmiercią.
krzyczałeś na dozorcę, że to właśnie jego wina, przez wiele miesięcy byłeś postrachem dzielnicy.
trzeci i czwarty raz spalili mnie przy śmietniku, dla czystej zabawy i ciekawości.
wtedy umarłam dwa razy pod rząd, nie pamiętam bólu, tylko ręce dzieciaków z naprzeciwka i kolor ognia..
piąty raz chyba z głodu, przez sen i pod kaloryferami w szkole, w której karmili mnie zimną wodą..
po raz szósty urodziłam się martwa i pośród żywego rodzeństwa wyglądałam jak mały, nikomu niepotrzebny kłębuszek zakrwawionej wełny..
a potem był już tylko smak surowej ziemi, pod którą schowali mnie przed oczami ptaków.
koty żyją aż siedem razy, więc czekam na ten ostatni
i chyba potrafię sobie pomóc.
wystarczy drobna chwila nieuwagi przy spacerze gdzieś bardzo, bardzo wysoko..
kto powiedział, że muszę spaść na cztery łapy ?
|