13:13 / 29.02.2004 link komentarz (13) | Gliwiczanie, przebywający wieczorami w okolicy ul. Pszczyńskiej, lubiący dobrze zjeść. Uprzejmie apelujemy, aby bar "Rumcajs" traktować jako ostateczność. Owszem, spore i urozmaicone menu (do kupienia nawet fifka za 40 gr,0), niewygórowane ceny, uprzejma (chociaż ani trochę urodziwa,0) sprzedawczyni, ale co z tego, kiedy:
- Produkty są ciepłe tylko na początku, wraz z kolejnymi gryzami przybierają na chłodzie i przyjemność spożywania pod koniec jest tylko teoretyczna.
- Hot-doga dostajemy w bagietce z "Piasta", tylko lekko podgrzanej. Nie jest tak miękka, jakbyśmy sobie tego życzyli, do tego z jednej strony ostro się kończy (jak Cinquecento,0)
- Aby się najeść, trzeba złożyć co najmniej dwa zamówienia. Nie jest to "Piast", gdzie po wsunięciu dużego hot-doga jesteśmy właściwie pełni, o ile damy radę zjeść go całego. Tutaj kończymy z uczuciem niedosytu, kuszeni myślami o jeszcze jednym. Czyli zaspokojenie głodu kosztuje nas jakieś 9 zł.
- Duża zapiekanka nie jest wcale duża (porównując z tą na Placu Piastów – informacje od Jondy,0), do tego od początku emanuje chłodem większym niż hot-dog. Właściwie niepotrzebnie ją zamawialiśmy.
- Po godzinie zaczyna boleć brzuch.
Ogółem, niech żyje zdrowa żywność.
|