wszystkie
ostatnie
20
ostatni
miesiąc |
2004.03.06 00:20:10 | link | komentarz (1) |
Park. Ciemno. Gdzieniegdzie lampiony. Wchodzimy na wzgórze rzadko porośnięte drzewami. Nie wiem kto- "my", ale oprócz mnie na pewno są jeszcze inni. Byliśmy tu wcześniej tej nocy i coś nas spłoszyło (wystraszyło?,0) tak bardzo, że pogubiliśmy buty. To wzgórze usłane jest nimi, setki sandałów, oficerek, pantofli. Jak wśród nich znaleźć swoje? Grzebię rękami w tłustej ziemi, mam jej pełno pod paznokciami, w ustach. Przeraża mnie ciemność, wokół siebie nie widzę nikogo, słyszę tylko odgłosy kopania zewsząd.
Nagle dookoła zaczynają błyszczeć oczy, gładkie takie, zimne. Rozbłyskają szybki latarek. Widzę oddział kobiet odzianych w jednakowe uniformy (mundury?), rozpierzchających się wśród nas- poszukiwaczy obuwia...
Zbiegam ze wzgórza. Uciekam na oślep, boso. Stopy zapadają się w grząskie ścieżki.
Czuję nagle kłucie w boku i jestem pewna, że ktoś dźga mnie wygiętym drutem. Powoli otwieram oczy i już chcę odetchnąć z ulgą, że to sen był tylko. Otwieram... i nie mogę unieść powiek na tyle, by zobaczyć, co dzieje się wokół. Czuję natomiast, że moje ciało owinięte jest w kokon z masy jak kisiel. Wokół rozmazane kontury bezpłciowych sylwetek, które wbijają w kokon jakieś przedmioty, są coraz bliżej i bliżej. Kątem oka widzę, że rozdzierają na strzępy moje ulubione ubrania. Czy ja w kokonie jestem naga??? Nie ma czasu, nie ma czasu, to ostatni moment, by uciec. | |
|
DESIGN:TORRES
|