07:22 / 14.03.2004 link komentarz (0) | ***
.
Wiosna tuż, tuż...
Jedni rozwijają się, jak motyle z poczwarek, inni mają "doły" z których nie potrafią wyjść na powierzchnię...
Grzebią sie więc w tym swoim błotku, zalegającym "dół", drapią pazurami po ścianach, wylewają wiadra łez, aż usną na dnie...
A przecież wystarczy chwilę pomyśleć trzeźwo, popatrzeć, o co by się tu można zahaczyć, czego się złapać, żeby wyjść na wierzch.
A jeżeli nie ma się takiego zmysłu, to trzeba ze sobą zawsze nosić "drabinę". Drabinę, po której można na tą powierzchnię wyjść, bez większego szwanku. Bo nie każdy jest taki sprytny, żeby zauważyć linę która dosiega aż do dna i która jest jakimś wyjściem z sytuacji.
No tak, ale nie każdy ma tyle siły, żeby po tej linie się wydźwignąć ...
Wtedy zostaje tylko "drabina"...
Taka "drabina" nie jest wielkim ciężarem, nie zajmuje zbyt dużo miejsca i można ją nosić zawsze przy sobie.
Nie, nie w kieszeni, czy damskiej torebce.
W głowie...
Taką "drabiną", może być np. myśl, że się ma jeszcze w życiu tyyyyyyle do zrobienia. Że świat jest piękny, pomimo wszystko i tylko ludzie spotykani na codzień, nie są jeszcze tymi na których czekamy na swojej drodze. Że są inni, którzy nie mają nawet dziesiątej części tego co my i żyją. Że... ech, mógł bym tak wymieniać w nieskończoność... Radzę zrobić sobie samemu taka "drabinę", po której w każdej chwili można wyjść z "doła" (dołu?,0)
To tak jak z prawdziwą drogą, "polską drogą"... Jedziesz, jedziesz... a na tej wiosennej drodze same dziury. Szlag cię trafia, bo musisz lawirować pomiedzy tymi dziurami, żeby sobie zawieszenia nie uszkodzić... Klniesz, na czym swiat stoi, na wszystko i na wszystkich. Wydaje ci się, że ta droga już nigdy się nie skończy. Czarna rozpacz...
I nagle... wyjeżdżasz na autostradę.
Hej, gaz do dechy, muzyczka na full, otwierasz okienko i widzisz już że nie jest tak źle...
No tak. Ale autostrada też się kiedyś skończy...
Ale to tylko od nas zależy czy skończy się tam dokąd jedziemy, czy też skręcimy znowu w boczna drogę, pełną dziur.
Jak to mówią, są zawsze dwa wyjścia... Radzę wybierać zawsze to drugie, co jest jednoznaczne z przysłowiem - "zanim coś zrobisz, dwa razy pomyśl".
No i drabina. Nosić ze sobą drabinę...
Koniecznie.
.
***
***
.
P.S. - myślę, że mnie ktoś "idealnie" zrozumie. Bo ten wpis jest a'propos czyjegoś wpisu, przeczytanego dziś rano...
.
*** |