23:27 / 15.05.2004 link komentarz (9) | Taksówkarz = Skurwiel
Był piękny środowy poranek. Zawiozłem mamę do pracy. Cofałem samochodem, żeby zawrócić, musiałem wjechać na trawnik. I wtedy... ŁUP! TRACH!! TRALALALA!!! Tylnie lewe koło wpadło mi do nie zakrytej studzienki kanalizacyjnej. Próbowałem wyjechać, ale nie dało rady. Koło utkwiło dokładnie w połowie. Chodzi oczywiście o połowę koła a nie studzienki (hehe...,0).
-Kurwa.- myślę sobie błyskotliwie...
-Pomóc?- zapytał taks... znaczy Skurwiel, który właśnie podjechał swoim podstarzałym mercedesem z tą chujową lampeczką "taxi" na czole.
-Jasne!- odpowiedziałem i pięć sekund później montowałem już linkę holowniczą. No i rzeczywiście udało się. Samochód wyszedł z dziury. Było ekstra...
-Dziękuję bardzo!- krzyknąłem i zacząłem oglądać, czy aby nic się nie rozwaliło w samochodzie. A Skurwiel wysiadł, patrzy się na mnie zdziwiony... Spojrzał na samochód.
I tu należy zaznaczyć, że jestem posiadaczem naprawdę starego Opla, który, przynajmniej z wyglądu, sprawia wrażenie NIEJEŻDŻĄCEGO trupa...
- No za holowanie to by pan zapłacił pięćdziesiąt złotych.- Co on kombinuje?
-No...- Odpowiedziałem, pomyślałem, że był po prostu taki koleżeński. Ale on dalej stał.
-Niestety nie mam pieniędzy.- Uświadomiłem sobie wreszcie dlaczego nie odjechał i całe moje dwuminutowe dobre zdanie o Skurwielach prysło jak to denko od kanału, w który wpadłem.
-To co ja tak całkiem harytatywnie panu pomogłem? Panie to trzy dychy chociaż!
-Zobaczę, może mam coś w portfelu...- Gdy sięgnąłem do plecaka stał już nade mną. Zobaczył dziesięciozłotowy banknot. Patrzę się na niego...
-Może być dziesięć?
-Może.
Dlatego to już zawsze będą Skurwiele, a do taksówki nie wsiądę, choćbym miał iść piechotą czy wracać z szalikowcami...
A samochód doznał poważnych obrażeń, których leczenie byłoby niemal tak drogie jak sam samochód. Co sprawia, że od poniedziałku znowu wracam do siecióweczki...
Pozdrawiam wszystkich Skurwieli. Niech się podzielą skrupulatnie tą dychą. I niech umrą w swoich śmierdzących łóżkach, robiąc to co lubią najbardziej, czyli licząc pieniądze. |